Żużel. Plusy i minusy. Wszystkie światła na Zmarzlika. Aura uprzykrzyła życie

WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik
WP SportoweFakty / Julia Podlewska / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik

Jeszcze niedawno Polacy marzyli o światowym dominatorze, ale... teraz już nie muszą, bo pojawił się on! Bartosz Zmarzlik po raz kolejny został indywidualnym mistrzem świata. W miniony weekend nie było jednak wielu innych powodów do radości.

[b]

PLUSY [/b]

Bartosz Zmarzlik jest już wielki, a może być jeszcze lepiej!

Dwadzieścia siedem lat życia i trzy tytuły indywidualnego mistrza świata na żużlu. To najważniejsza część dorobku Bartosza Zmarzlika. Gorzowianin po raz kolejny w tym sezonie pokazał, kto rządzi na żużlowych torach. W Malili musiał znaleźć się tylko pozycję wyżej niż Leon Madsen, jednak to bez wątpienia nie zaspokajało jego ambicji. Dlatego kapitan Moje Bermudy Stali zrobił to, co ostatnio wychodzi mu najlepiej, czyli... wygrał cały turniej. Już teraz rozgorzały spekulacje, czy Zmarzlik prześcignie największych w tym sporcie. Jest wszak wciąż młodym zawodnikiem, a do Ivana Maugera i Tonego Rickardssona brakuje mu jeszcze kolejnego trypletu. Kto, jak kto, ale on ma papiery na taki wynik. Kibice, którzy tłumnie zgromadzą się w Toruniu na ostatnim turnieju Grand Prix, zapewne poczują jednak delikatny zawód. A to dlatego, że zabójcza skuteczność Zmarzlika odebrała emocjonowanie się walką o tytuł. Na szczęście takie rozczarowania jakoś można przełknąć. Zwłaszcza, że Patryk Dudek i Maciej Janowski wciąż biją się odpowiednio o brązowy medal i utrzymanie w cyklu, więc będzie za kogo trzymać kciuki.

Środowisko nie zapomina

W miniony weekend odbył się piąty już Memoriał Krystiana Rempały. Zwycięski po raz drugi z rzędu okazał się Bartosz Smektała, ale rywalizacja w takich zawodach schodzi na drugi plan. Najważniejsza jest pamięć o tym, dla którego kibice i zawodnicy stawili się na stadionie w Tarnowie. Nie obyło się bez łez i wzruszających przemówień. Jak już podkreślaliśmy, inicjatywy tego typu są ważne w dwójnasób, choćby z uwagi na to, że jest ich coraz mniej. A przecież pamięć o tych, którzy stracili życie na torze, powinna trwać wiecznie. Krystian, pamiętamy!

Nic go nie zatrzyma?

Daniel Bewley nie zwalnia tempa. Żużlowiec Betard Sparty Wrocław rozwija się coraz szybciej i dopisuje kolejne osiągnięcia do CV. Od dziś Brytyjczyk może nazywać się indywidualnym mistrzem swojego kraju. To jego pierwszy taki złoty krążek w karierze. Na przeszkodzie w jego wywalczeniu nie stanął nawet bolesny upadek, odniesiony dzień wcześniej w kwalifikacjach do Grand Prix Szwecji, skutkujący słabym występem w zawodach w Malilli. Jeżeli Bewley nadal nie będzie zwalniał tempa, to być może za kilka lat włączy się do walki o najważniejsze trofeum w światowym żużlu. Kto wie? Na pewno drzemie w nim ogromny potencjał, a co będzie dalej, czas pokaże.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Dymek i Kuźbicki gośćmi Musiała

MINUSY

Mokre pożegnanie żużlowego lata

Ulewne deszcze dały się we znaki dyscyplinie i doprowadziły do odwołania dwóch potyczek finałowych. Kibice, którzy planowali wybrać się na stadion zarówno w Zielonej Górze, jak i Opolu, musieli obejść się smakiem. Taki stan rzeczy mocno okroił weekendowe wydarzenia w czarnym sporcie, ale niestety nierówną walkę z żywiołem trudno wygrać. Powodem do radości jest rozegranie zawodów w Malilli, bowiem z tym też mogło być różnie, a przynajmniej na to wskazywały niektóre prognozy.

Dało się pojechać?

Ten minus należy traktować nieco z przymrużeniem oka. Sztab Cellfast Wilków Krosno był zdania, że przy W69 zawody dałoby się spokojnie odjechać przy odrobinie chęci i determinacji, jednak ostatecznie stało się inaczej. Wśród kibiców pojawiły się głosy, że Stelmet Falubaz specjalnie z tego tytułu nie będzie rozpaczał, bo najpewniej zespół po pierwsze utraciłby atut przygotowanego przez pogodę toru, a dodatkowo nie mógłby skorzystać ze sponiewieranego w trakcie GP Szwecji Maxa Fricke. Niektórzy wymierzyli też pstryczek w stronę Piotra Protasiewicza i zasugerowali, że z pewnością lepiej by się czuł na twardej nawierzchni. Głos w tej sprawie zabrał sam prezes klubu z Miasta Szkła, Grzegorz Leśniak. Jego zdaniem, sugestie o odwołaniu meczu ze względu na preferencje kapitana Falubazu były mocno przesadzone, jednak działacz przyznał, że w jego ocenie spotkanie mogło się śmiało odbyć.

Co się dzieje z Piotrem Pawlickim?

Wychowanek Unii Leszno przyjechał na Memoriał Krystiana Rempały jako jeden z głównych faworytów, a z Tarnowa wyjechał jako wielki przegrany. Siódme miejsce zawodnika, który do niedawna był uznawany za jeźdźca światowego kalibru, to z pewnością wielkie rozczarowanie. Nie pomógł także fakt, że z doświadczonym reprezentantem Polski w ostatecznym rozrachunku uporał się nawet młodziutki Piotr Świercz. Oczywiście nie chodzi o to, żeby dyskredytować w tym miejscu tarnowianina, jednak sportowy dorobek obu panów dzieli prawdziwa przepaść. Ponadto, niczego oczywiście nie ujmując Stevenowi Goretowi, dziwnie ogląda się, gdy Pawlicki jest zmuszony odpierać ataki Francuza, jeżdżącego na co dzień w drugiej lidze. Fanom bardziej zapadły w pamięć świetne pojedynki, które leszczynianin toczył wcześniej z Bartoszem Zmarzlikiem i Maciejem Janowskim. Pozostaje mieć nadzieję, że forma Pawlickiego zmieni się w najbliższym sezonie na lepszą.

Zobacz także:
Niespodzianki nie było. Daniel Bewley po raz pierwszy mistrzem Wielkiej Brytanii!
Ekspert ocenił talent Wiktora Przyjemskiego. "W obecnym świecie może mu być trudniej"

Źródło artykułu: