- Do Gorzowa jedziemy po zwycięstwo i liczę, że faktycznie uda nam się je wywalczyć. Ten tor jest całkiem zbliżony do toruńskiego, a większość naszych zawodników czuje się tam wyśmienicie. Znacznie lepiej powinien pojechać tam choćby Jack Holder. Mamy duże nadzieje na półfinał - mówi Robert Sawina przed rewanżowym spotkaniem.
Choć szkoleniowiec For Nature Solutions Apator Toruń nie jest zadowolony z postawy swoich zawodników w pierwszym meczu, to wciąż wierzy, że w rewanżu zespół pojedzie jeszcze lepiej. Jego zdaniem, minimalne zwycięstwo w pierwszym meczu spowodowało, że przed rewanżem większą presję będą mieli gospodarze.
- W Toruniu pojechali bez żadnej presji i to zaprocentowało. Tym razem, to my będziemy mieli większy luz, bo mamy już jedno zwycięstwo. Wiemy, co poszło nie tak, a drugi raz taka sytuacja już się nie powtórzy. W pierwszym meczu zaskoczył nas nieco stan toru, bo przez obowiązek nałożenia folii, nie mogliśmy odpowiednio przygotować nawierzchni. Nie będziemy się tym jednak usprawiedliwiali. Znamy swój potencjał i w rewanżu na pewno pojedziemy lepiej - dodaje Sawina.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Woryna, Vaculik i Gajewski gośćmi Musiała
Apator awansuje do półfinału bez konieczności oglądania się na inne drużyny, jeśli w niedzielnym meczu przeciwko Moje Bermudy Stali Gorzów wywalczy choćby remis. Nie będzie to jednak łatwe, bo do składu gorzowian wraca wielki nieobecny pierwszego spotkania, czyli Martin Vaculik. Z drugiej strony trudniej o dobry wynik może mieć Patrick Hansen, który musi wrócić do swoich silników, a te są znacznie słabsze od pożyczonych od Słowaka.
Jeśli jednak torunianie chcą nawiązać walkę o zwycięstwo, to muszą znaleźć sposób na Bartosza Zmarzlika. Dwukrotny mistrz świata w pierwszych zawodach startował aż siedmiokrotnie, a w rewanżu znów pojedzie przynajmniej sześć razy.
Czytaj więcej:
Polonia wydała oświadczenie w sprawie Miedzińskiego
Przywidział zwycięstwo Falubazu