Zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa znalazł patent na wygrywanie z Betard Spartą Wrocław, bowiem bilans tegoroczny tych drużyn, to 3:0 dla podopiecznych Lecha Kędziory.
Nic dziwnego, że w kontekście rewanżu faworytem tej pary ćwierćfinałowej są gospodarze niedzielnego starcia.
- Na tym etapie nie wiem, czy powinniśmy się cieszyć, czy nie. To tylko dwa punkty przewagi przed kolejnym spotkaniem. Ja to postrzegam, jako pewnego rodzaju półmetek i przed nami 15 biegów w Częstochowie, więc mamy jeszcze sporo do zrobienia - powiedział po meczu we Wrocławiu Fredrik Lindgren.
ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak wskazał najlepszego trenera w PGE Ekstralidze! "Wytrzymał ciśnienie"
Lwy doceniają klasę rywala, z którym przyjdzie im się zmierzyć. Niektórzy wiążą z Częstochową dobre wspomnienia, jak np. Tai Woffinden, który właśnie we Włókniarzu rozpoczynał swoją zawodową karierę w Polsce.
- Sparta to mocna drużyna z dobrymi zawodnikami, którzy umieją jechać na każdym torze. Musimy się więc przegrupować i skupić na kolejnym spotkaniu - dodał Lindgren w rozmowie z klubową telewizją.
Zawodnik ze Szwecji odniósł się do kwestii warunków torowych, jakie zastały ich w niedzielę na Stadionie Olimpijskim. - Szczerze mówiąc, to nie. Przez cały czas tor zachowywał się podobnie, Tak naprawdę była jedna szybka linia, jeśli dobrze wyszedłeś ze startu i miałeś przed sobą tylko "czyste powietrze", to było ci dużo łatwiej niż na końcu stawki. Szpryca była naprawdę ciężka i wyprzedzanie było nie lada wyzwaniem - powiedział.
Czytaj także:
Kibice Apatora wyzywali Holdera
Narzeka na organizatorów Grand Prix i odsyła ich... na Węgry