Stoczył niezwykłą walkę z Bartoszem Zmarzlikiem. Tak Oliver Berntzon podsumował swój występ

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Oliver Berntzon na prowadzeniu
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Oliver Berntzon na prowadzeniu

Wyścig 7. meczu Arged Malesa Ostrów - Moje Bermudy Stal Gorzów jeszcze długo będzie powtarzany przy różnych okazjach. Fenomenalną walkę na trasie stoczyli Oliver Berntzon i Bartosz Zmarzlik. - To świetne uczucie - powiedział nam Szwed.

Arged Malesa Ostrów z kolejną porażką na swoim koncie. Tym razem podopieczni trenera Mariusza Staszewskiego ulegli Moje Bermudy Stali Gorzów 34:55. Długo jednak biało-czerwoni stawiali rywalom trudne warunki i utrzymywali niewielki dystans.

Ozdobą spotkania był fenomenalny pojedynek pomiędzy Oliverem Berntzonem a Bartoszem Zmarzlikiem. Po zakończeniu meczu podeszli do siebie w parku maszyn i podziękowali za walkę.

- To świetne uczucie. On jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Nie tylko udało mi się go pokonać, ale stoczyłem też z nim świetną walkę. Zmienialiśmy się na prowadzeniu, to był fantastyczny wyścig. Mam nadzieję, że na gali PGE Ekstraligi zgarniemy za niego nagrodę - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty Oliver Berntzon.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mirosław Jabłoński ma pomysł jak usprawnić sędziowanie

Szwed po raz kolejny jechał nierówno. Niedługo po tym, jak zwyciężył ze Zmarzlikiem, musiał uznać wyższość debiutującego w lidze Oskara Palucha. W tym wyścigu Berntzonowi przeszkodził jednak nieco na pierwszym łuku Sebastian Szostak.

- W pierwszym wyścigu miałem niewłaściwe ustawienia. Nie wiedzieliśmy, jaki jest tor. Nie mogliśmy trenować w czwartek z powodu plandeki. Później środek spotkania był dobry. Dalej wygrali z nami podwójnie w 12. wyścigu, dojechałem za plecami Thomsena i Palucha. Jechali dobrze, a wyprzedzanie nie jest łatwe - wyjaśnił.

- Jeśli chodzi o mój ostatni bieg. To wyścig piętnasty, w którym spotyka się czterech najlepszych zawodników w meczu. Ten pierwszy bieg mnie zdenerwował, ale reszta meczu była lepsza. Oczywiście, zawsze jest nad czym pracować - dodał były uczestnik cyklu Grand Prix.

29-latek podkreślił, że z powodu pory, w jakiej rozgrywano mecz, tor zachowywał się inaczej niż zwykle. Najważniejszą różnicą był fakt, że woda nie wsiąkała tak szybko, jak w ciągu dnia. Dało się to zauważyć zwłaszcza w wyścigach otwierających kolejne serie. Mimo problemów ostrowianie długo stawiali opór.

- W pierwszej połowie spotkania byliśmy bardzo blisko rywali. Mieliśmy defekt, taśmę Grzegorza Walaska. Mimo pecha znajdowaliśmy się blisko, ale w końcówce wrzucili kolejny bieg i nam odskoczyli - zakończył.

Oliver Berntzon w sześciu startach zgromadził na swoim koncie 9 punktów. Był obok Chrisa Holdera najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy. Ostrowianie zdołali tego dnia zdobyć zaledwie cztery "trójki", z czego dwie były autorstwa Szweda.

Czytaj także:
Odcięli się od ostatnich wydarzeń, choć sytuacja nie jest komfortowa. "Nasze głowy były tam, gdzie powinny"
GKM przegrał, ale zaliczył duży awans! Tabela i statystyki PGE Ekstraligi

Komentarze (0)