W nadchodzący weekend skoczków przyjmie Niżny Tagil. Choć zawody odbędą się tuż przed MŚ w lotach narciarskich, to niektóre reprezentacje wystawiły w nich optymalne zestawienie. Inaczej do tematu podszedł Michal Doleżal. Trener polskiej kadry dał wolne głównym skoczkom, do Rosji wysyłając "drugi garnitur". Polskę w najbliższych konkursach reprezentować będą: Maciej Kot, Paweł Wąsek, Stefan Hula, Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny oraz Tomasz Pilch.
Wymienieni dostali zatem szansę na to, by pokazać trenerowi swą gotowość na pierwszą poważną imprezę sezonu. Szczególne oczekiwania dotyczą Kota. 29-latek wciąż zmaga się ze swoją przeszłością, gdyż wielu kibiców pamięta jego bardzo dobre występy w sezonie 2016/2017, kiedy to zajął on 5. miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata. Nie od dziś także wiadomo, że zawodnik potrafi latać, a "mamuty" nie są mu obce, gdyż w Planicy potrafił on wskakiwać do czołowej "dziesiątki".
Tamte czasy dawno za nim, lecz na pewno wychowanek AZS-u Zakopane ma potencjał, by wrócić do pierwszej reprezentacji. W Niżnym Tagile zawodnik dość regularnie punktował, choć zazwyczaj nie były to wysokie lokaty. Najlepszy występ drużynowego mistrza świata z 2017 na rosyjskim obiekcie to 8. pozycja. By jednak sięgnąć po dobre miejsce, skoczek musi wspiąć się na swoje wyżyny.
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Maciej Kot wróci do dobrej formy? "Bardzo mocno został poprawiony element, który powodował krótkie skoki"
Miejsce chcą jednak również inni. Hula i Wolny jeszcze niedawno liczyli się w walce nawet o udział w konkursach drużynowych. Kadrę A od czasu do czasu zaliczał także Zniszczoł, który nieco rzadziej miał okazję brać udział w konkursach Pucharu Świata. Wydaje się, iż niewiele w rywalizacji ma do powiedzenia Pilch.
Swoją szansę otrzymał także Wąsek. 21-latek zaliczył bardzo zły start sezonu, lecz w Kuusamo poradził on sobie zdecydowanie lepiej, dwukrotnie kończąc zmagania z punktami. Mimo wszystko cieszynianin nadal nie może być pewny miejsca na MŚ, tym bardziej że nie pomaga mu brak doświadczenia na mamucich obiektach. Mimo wszystko to jego kandydatura wydaje się na ten moment najbardziej prawdopodobna.
Miejsce toczy się o jedno miejsce w kadrze. Na pewno na przyszłotygodniową imprezę polecą Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki. O swoje pozycje również nie powinni się martwić Klemens Murańka oraz Andrzej Stękała, którzy obiecująco zaczęli zimową kampanię. Ten drugi potrafi także z powodzeniem skakać na największych obiektach, co dowodzi jego rekord życiowy - 235 metrów.
Czytaj także:
Znów kontrowersyjne noty sędziów. Ekspert ma pomysł, co mogłoby rozwiązać problem
Skoki narciarskie. Zawodzą na całej linii. Wielkie rozczarowania początku sezonu