Były szkoleniowiec norweskiej reprezentacji pod koniec 2024 roku został ogłoszony nowym dyrektorem skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim. Obie strony po tej współpracy obiecywały sobie sporo. Rzeczywistość jednakże okazała się zupełnie inna.
Najpierw Adam Małysz na antenie TVP wprost przyznał, że spodziewał się trochę innej postawy swojego dyrektora. Już kilka dni później media obiegła sensacyjna informacja, że Alexander Stoeckl zrezygnował z pełnionej funkcji, wydając jednocześnie oświadczenie.
Cała sprawa miała się zakończyć 22 lutego. To właśnie w sobotę odbyło się specjalnie posiedzenie Polskiego Związku Narciarskiego, na które zaproszono Austriaka. Wiemy już, że obie strony podjęły decyzję o ostatecznym przerwaniu współpracy.
[b]ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
[/b]
- Rozstaliśmy się w zgodzie, w kulturalny sposób, dziękując sobie za współpracę. Wszelkie animozje zostały zażegnane - zdradza w rozmowie z WP SportoweFakty Rafał Kot. Oficjalny komunikat w tej sprawie ma się jeszcze pojawić na stronach Polskiego Związku Narciarskiego.
Bardzo możliwe, że w naszych skokach pojawi się nowa osoba, która obejmie stanowisko dyrektora skoków narciarskich i kombinacji norweskiej. Wszelkich decyzji można się jednak spodziewać najwcześniej po sezonie, najpewniej wiosną lub latem. Teraz najważniejsze są zbliżające się mistrzostwa świata oraz marcowe konkursy Pucharu Świata.
- Aczkolwiek rozglądać się będziemy. Musimy teraz znaleźć osobę, z którą współpraca spełni nasze oczekiwania. Trzeba się uzbroić w cierpliwość. Lepiej wybierać miesiąc dłużej, ale skutecznie. Mamy prezesa Adama Małysza, która świetnie zna się na skokach i do końca sezonu będzie służył radą, jeśli taka potrzeba się pojawi.