31 sierpnia na torze Spa-Francorchamps zginął Anthoine Hubert. Francuz w wyścigu Formuły 2 uczestniczył w poważnym karambolu, w który zaangażowany był m.in. Juan Manuel Correa. To właśnie samochód prowadzony przez Amerykanina uderzył w Huberta, po tym jak ten nieszczęśliwie powrócił na tor po wcześniejszym błędzie.
Hubert zginął na miejscu, a o życie Correi walczyli początkowo lekarze ze szpitala w Liege, a następnie w Londynie. Niedawno 20-latek przeszedł 17-godzinną operację nogi (czytaj więcej o tym TUTAJ), której stan jest tak poważny, że nadal nie wiadomo, czy nie trzeba będzie jej amputować.
Czytaj także: Kubica ma większą chęć ścigania niż przed rokiem
Correa czuje się jednak coraz lepiej i postanowił nagrać specjalny film prosto ze szpitala. - Nigdy nie powiedziałem tego publicznie, ale chcę złożyć kondolencje rodzinie Anthoine'a. Dla wszystkich to był szok, że zdarzył się taki wypadek. Nigdy nie myślisz, że coś takiego może się stać. Zwłaszcza tobie. Aż w końcu to się przytrafia - powiedział młody kierowca.
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Piotr Lisek: Zasłużyłem na czwórę z plusem
Amerykanin ma świadomość, że on sam miał mnóstwo szczęścia. - Mogę dziękować, że tu jestem i mogę mówić do was. Chociaż oczywiście nadal przede mną długa droga. Nie jestem nawet pewien czy kiedykolwiek będę zdrów w 100 proc. Jednak dziękuję za to, że żyję. Muszę też podziękować ludziom, którzy byli ze mną przez ostatnie pięć tygodni - dodał.
Correa nie ukrywa, że w ostatnich dniach, po tym jak wybudził się ze śpiączki, kluczowe dla niego było wsparcie jakie otrzymał od rodziców. - Jestem wdzięczny za rodzinę, którą mam. Dali mi niesamowite wsparcie. Bez nich nie dałbym rady. To co się wydarzyło naprawdę zmieniło moje życie, sposób w jaki postrzegam rzeczy, w jaki myślę o życiu - stwierdził.
Przed młodym kierowcą długa droga, jeśli chodzi o powrót do zdrowia. W nagraniu Correa potwierdził, że wkrótce przejdzie kolejną operację w szpitalu w Londynie. - Zaakceptowałem to, co się wydarzyło. Mogę tylko pozytywnie podchodzić do sprawy i pracować tak ciężko, jak to tylko możliwe. Tak, aby jak najszybciej wrócić do pełni sił. W poniedziałek dojdzie do operacji, która będzie ostatnią przeprowadzoną w Londynie. Na początku listopada powinienem wrócić do Miami. Zobaczę się z rodzeństwem i zacznę wracać do zdrowia - poinformował Correa.
Czytaj także: Pancerne samochody, rygorystyczne testy. Zmiany po śmierci Huberta
- To trochę potrwa. Zdaniem lekarzy, co najmniej od 10 do 12 miesięcy. Dopiero po tym okresie będziemy w stanie powiedzieć, w jakim stanie jest stopa. W tej chwili mam w nodze mnóstwo metalu, który nie pozwala na jakiekolwiek ruchy stopy. To będzie zamontowane na mojej nodze przez najbliższe miesiące. Zobaczymy co się stanie, ale jestem optymistą. Nic więcej nie mogę zrobić. Mógłbym tu leżeć, mieć pretensje do wszystkich i depresję, ale mogę też być pozytywnie nastawionym i wierzyć, że sobie z tym poradzę - podsumował Correa.
Przed wypadkiem Correą interesowało się kierownictwo Alfy Romeo, które zorganizowało mu testy F1. Amerykanin miał w tym roku jeszcze co najmniej raz jeździć samochodem F1, ale wskutek kontuzji będzie musiał to odłożyć co najmniej na rok 2021.