Poprzednie trzy rundy były dość trudne dla Karola Basza, gdyż w dużej mierze prześladował go pech, który nie pozwalał na wykorzystanie pełni potencjału. Tym razem jednak wszystko poszło po myśli załogi Antonelli Motorsport, czego efektem jest trzecie miejsce na zakończenie weekendu.
W niedzielę polski kierowca rozpoczynał wyścig i po starcie utrzymał drugie miejsce. Na kolejnych metrach trzymał się tuż za Aaro Vainio, jednak fiński rywal jechał bardzo dobrze i nie popełniał błędów. Po zmianie kierowców Takashi Kasai wrócił na tor jako piąty, jednak zespół idealnie wyregulował ciśnienia w oponach, przez co Japończyk mógł cisnąć aż do samej mety ostatecznie pokonując dwóch rywali i stając na najniższym stopniu podium.
- Mamy za sobą kolejny dobry wyścig! Po starcie trzymałem się tuż za Vainio, jednak Fin nie popełniał błędów. Po restarcie próbowałem walki, ale lekko zaczęły nam się przegrzewać opony i straciliśmy około sekundę przez zmianą. Ekipa sobie jednak dobrze z tym poradziła i po powrocie na tor Takashi mógł cisnąć i wywalczyć dla nas kolejne podium. Trochę szkoda, że w tej serii dostajemy dodatkowe sekundy w pit stopie za wysokie miejsca na mecie w poprzednich wyścigach, aby wyrównać szanse. Gdyby nie to, to wyścig zdecydowanie był do wygrania - skomentował Basz.
ZOBACZ WIDEO Iga Baumgart w nowej roli. Piotr Małachowski pod gradobiciem pytań