Niemcy po cichu dogadali się z Rosjanami. Pierwsze takie wydarzenie od wybuchu wojny

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Felipe Fraga za kierownicą Ferrari w barwach Red Bulla
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Felipe Fraga za kierownicą Ferrari w barwach Red Bulla

Świat motorsportu odciął się od Rosji po wybuchu wojny w Ukrainie. Od ponad dwóch lat w Moskwie nie można legalnie oglądać F1 i innych serii wyścigowych. Sytuacja się jednak zmieniła, bo po cichu targu z Rosjanami dobili Niemcy z DTM.

W tym artykule dowiesz się o:

Sezon 2024 w motorsporcie trwa w najlepsze. W Formule 1 rozegrano już siedem wyścigów, a kibice w Rosji nie mogli ich zobaczyć legalnie w swoich domach. To konsekwencja wypowiedzenia kontraktu telewizyjnego stacji Match TV. F1 zdecydowała się na taki ruch w marcu 2022 roku, ledwie kilka dni po wybuchu wojny w Ukrainie.

Niemcy dogadali się z Rosją

Drogą królowej motorsportu poszły też inne serie wyścigowe, przez co Rosjanie zostali zmuszeni do szukania nielegalnych transmisji w internecie. Miała to być forma sankcji wywołująca u części mieszkańców Moskwy i innych miast pewną refleksję. Po ponad dwóch latach od agresji na Kijów, część zachodniego społeczeństwa jest jednak zmęczona wojną, co przekłada się na decyzje biznesowe.

Dość niespodziewanie niemiecka seria wyścigowa DTM, jeszcze parę lat temu druga najważniejsza kategoria po F1 w Europie, zawarła porozumienie z rosyjską stacją Match TV. Dzięki temu w Rosji można ponownie oglądać na żywo i legalnie jakiekolwiek zachodnie wyścigi. Po raz pierwszy od 24 lutego 2022 roku.

ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"

Wszystko odbyło się po cichu. Rosjanie z Match TV nawet nie opublikowali komunikatu prasowego ws. pozyskania nowych praw. Transmisje z pierwszej rundy DTM w sezonie 2024 po prostu znalazły się w programie telewizyjnym stacji. Wyścigi skomentował Aleksiej Popow, który wcześniej w tym samym kanale zajmował się F1. To on w serwisie Telegram zaprosił rosyjskich kibiców motorsportu do obserwowania DTM.

Wzmianka o Match TV jako oficjalnym nadawcy DTM w Rosji znalazła się też na stronie internetowej niemieckiej serii wyścigowej. Oznacza to jedno - prawa do transmisji zostały nabyte bezpośrednio od Niemców, a nie przez pośredników.

Kryzys DTM

DTM najlepszy okres ma za sobą. Jeszcze w latach 90. i na początku XXI wieku niemiecka seria wyścigowa stanowiła kuźnię talentów. Dla wielu młodych kierowców była ostatnim etapem przed F1. Na rywalizację w DTM decydowały się takie marki jak Mercedes, Audi, BMW, Opel czy Alfa Romeo. Lądowali tam też kierowcy kończący przygodę z F1, jak Robert Kubica w sezonie 2020.

Chociaż samochody DTM łudząco przypominały sportowe modele z dróg publicznych, to były budowane od podstaw z myślą o wyścigach. Generowany przez nie docisk był zbliżony do bolidów F1, podobnie jak osiągi.

Wyścigi DTM najlepszy okres mają za sobą
Wyścigi DTM najlepszy okres mają za sobą

Wzrost kosztów w połączeniu z kryzysem spowodowanym COVID-19 sprawił, że po sezonie 2020 doszło do rewolucji w DTM. Audi wycofało się z mistrzostw, przygotowując się do rywalizacji w F1. W tej sytuacji jedynym producentem w DTM pozostałoby BMW, więc dalsze funkcjonowanie rozgrywek w tej formie nie miało sensu. W następstwie tych decyzji z serią po ledwie jednym roku pożegnał się Kubica.

Ostatecznie zrezygnowano z budowania samochodów wyłącznie pod tę serię wyścigową, a postawiono na znacznie tańsze i wolniejsze maszyny klasy GT3. Od tego momentu DTM nie budzi większego zainteresowania, trudno znaleźć tam głośne nazwiska na liście startowej, a seria przeżywa spore problemy finansowe. Chęć podreperowania budżetu mogła być jednym z powodów, dla których Niemcy sprzedali prawa telewizyjne do Rosji.

Niemcy ratują... Rosjan?

Jak zauważył portal sports.ru, pozyskanie praw do DTM jest ratunkiem dla rosyjskiej stacji Match TV, której motorsportowa oferta od momentu wybuchu wojny w Ukrainie wyglądała niezwykle blado. "Główny nadawca sportowy w kraju od jakiegoś czasu robi dobrą minę do złej gry" - napisał dziennikarz Eryk Rasulew.

"Prawdopodobnie kontrakt z DTM był pierwszą dostępną opcją, na którą kanał Match TV od razu się zgodził, byle tylko mieć w swojej ofercie coś więcej niż wyścigowe mistrzostwa Rosji" - dodał Rasulew.

Nie wydaje się natomiast, aby zdanie ws. Rosji zmieniła Formuła 1, która należy do amerykańskiej spółki Liberty Media. Sankcje wprowadzone w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zabraniają tamtejszym firmom podejmowania kontaktów handlowych z przedstawicielami reżimu Putina.

"Pirackie transmisje stały się dla rosyjskich kibiców najpopularniejszym sposobem na oglądanie zagranicznych wyścigów. Samo posiadanie karty bankowej, która pozwala na opłacenie F1 TV czy Eurosportu, już nie wystarcza. Zarządcy niektórych serii wyścigowych, chcący odizolować się od Rosji, okazali się na tyle wyrafinowani, że blokują dostęp do swoich transmisji nawet poprzez VPN" - skomentował sytuację Rasulew.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Koniec z rajem dla miliarderów? GP Monako może stracić miejsce w F1
Zwrot w F1 ws. transferu. Sainz może zmienić zdanie