Start nowego sezonu Formuły 1 w Australii okazał się szalonym widowiskiem. Wyścig przebiegał pod dyktando zmiennych warunków pogodowych i przyniósł wiele niespodziewanych zwrotów akcji. Teoretycznie z takich zawodów trudno wyciągać wnioski, jednak GP Australii na torze Albert Park odsłoniło trochę kart, jeśli chodzi o układ sił w stawce.
Na podium stanęli kierowcy trzech różnych zespołów. Zwyciężył Lando Norris z McLarena, drugi był mistrz świata Max Verstappen z Red Bull Racing, a trzeci George Russell z Mercedesa. Spośród czołowych teamów rozczarowało Ferrari. Włosi, którzy mieli atakować mistrzowskie tytuły z niedawno pozyskanym Lewisem Hamiltonem, na razie odstają od bezpośrednich rywali. Było tak już w suchych kwalifikacjach. Ostatecznie czerwone bolidy dojechały do mety na ósmym i dziesiątym miejscu.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Russell, który zaliczył najbardziej udany start sezonu w dotychczasowej karierze, cieszy się zwłaszcza z przewagi swojej stajni nad Ferrari. Choć jednocześnie dostrzega sporą stratę do McLarena. - Nasz bolid ma takie tempo, jak pokazuje to miejsce, na którym się uplasowaliśmy. Zdecydowanie wygląda na to, że jesteśmy o krok przed Ferrari, ale szczególnie McLaren zdaje się być duży krok przed nami - powiedział Brytyjczyk w Sky Sports.
George Russell był czwarty w "czasówce", lecz w wyścigu skorzystał na błędzie Oscara Piastriego. Wypadnięcie z toru faworyta miejscowej publiczności umożliwiło nowemu liderowi Mercedesa awans na podium. - Musiałem po prostu trzymać się z dala od kłopotów - skomentował swój występ.
- Szczerze mówiąc, od początku było jasne, że kierowcy McLarena byli dla nas po prostu za szybcy, a my byliśmy lepsi od Ferrari, więc jechałem samotnie i dość wcześnie uznałem, że najlepszym wyjściem w tej sytuacji będzie po prostu dowieźć swoją pozycję do mety. Gdybym bardziej ryzykował, nic by mi to nie dało, bo rywale przede mną byli daleko z przodu - tłumaczył.
- Jestem bardzo zadowolony z trzeciego miejsca. To nie były łatwe zawody dla nikogo, samo utrzymywanie się na torze było trudne, ale naprawdę się cieszę podium - dodał.
Powody do radości ma również drugi kierowca Mercedesa, Andrea Kimi Antonelli. Nastoletni debiutant zajął czwarte miejsce. Dzięki temu Mercedes jest drugi w klasyfikacji konstruktorów - i ma tyle samo punktów co pierwszy McLaren. Z kolei Ferrari widnieje dopiero na siódmej lokacie, m.in. za Stake F1 Team.