To nie był dobry weekend w wykonaniu Ferrari. W ostatniej fazie wyścigu Charles Leclerc i Lewis Hamilton znajdowali się na piątym i ósmym miejscu, gdy w Melbourne zaczął padać deszcz. Kierowcy włoskiej ekipy nie zjechali od razu po opony deszczowe, bo liczyli, że opad będzie krótkotrwały. Miało to dla nich fatalne konsekwencje.
Leclerc został wyprzedzony przez jednego z rywali, dodatkowo wykręcił "bączka" na torze, a Hamilton również poniósł spore straty czasowe. Ostatecznie obaj kierowcy Ferrari pojawili się w alei serwisowej dwa okrążenia później niż czołówka GP Australii. Zmiana opon w tym momencie miała dla nich poważne konsekwencje. Monakijczyk dojechał do mety jako ósmy, Brytyjczyk był dopiero dziesiąty.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
- Wynik jest negatywny. Nie po to przyjechaliśmy. Po pierwsze, w kwalifikacjach nie złożyliśmy wszystkiego w całość i myślę, że nasze tempo było znacznie lepsze niż wynik, który uzyskaliśmy - powiedział Frederic Vasseur w Canal+.
- Strategia też nie należała do łatwych. Podjęliśmy ostatecznie złą decyzję. Spójrzmy prawdzie w oczy. Próbowaliśmy pozostać na torze na slickach, jak chociażby Verstappen. Myśleliśmy, że ulewa szybko się skończy. Gdyby to się udało, byłoby cudownie. W tym momencie jednak wszystko przegraliśmy - dodał szef Ferrari.
Vasseur podkreślił, że nie będzie nikogo winił za błędną strategię, ale "postara się zrozumieć, co poszło nie tak w procesie podejmowania decyzji". - Podjęcie ryzyka było dobre, ale powinniśmy zjechać do boksów okrążenie wcześniej, jak Max - ocenił.
Ferrari zdobyło w GP Australii tylko pięć punktów i zajmuje dopiero siódme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. - Pozostały 23 wyścigi i musimy patrzeć w przyszłość. Tempo, jakie pokazaliśmy w piątek, czy to na okrążeniu kwalifikacyjnym, czy na długich przejazdach, było dobre. Na tym musimy budować nasz sezon, a nie na strategii, która nam nie wypaliła pod koniec wyścigu - podsumował szef Ferrari.