Fatalny występ nowego kierowcy Red Bulla. Jego szef dostrzegł "przebłysk"

Getty Images / Mark Thompson / Na zdjęciu: Liam Lawson
Getty Images / Mark Thompson / Na zdjęciu: Liam Lawson

Liam Lawson dostał się do Red Bull Racing przed tegorocznym sezonem F1, ale pierwszy start jako zespołowy partner mistrza świata Maxa Verstappena ułożył się dla niego fatalnie. Szef ekipy Christian Horner mówi jednak o "przebłysku" Nowozelandczyka.

Max Verstappen ma w sezonie 2025 nowego kolegę w zespole. To Liam Lawson, który ma niewielkie doświadczenie w Formule 1. Młody Nowozelandczyk zaliczył wcześniej zaledwie jedenaście wyścigów w królowej motorsportu, ale i tak dostał szansę od seniorskiej stajni Red Bull Racing. Zastąpił w niej zawodzącego Sergio Pereza.

Po GP Australii kibice spekulują już jednak o rychłym zwolnieniu 23-latka, bo na torze Albert Park szło mu wręcz tragicznie. Było źle już od treningów. W trzeciej sesji doszły problemy z silnikiem, przez co nie przejechał żadnego okrążenia. W kwalifikacjach odpadł w Q1, zajmując 18. miejsce na 20 kierowców. Do wyścigu ruszył z alei serwisowej, ponieważ Red Bull dokonał zmian w jego bolidzie w zamkniętym parku maszyn.

ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła

W samych zawodach Lawson odpadł dziesięć okrążeń przed metą, kończąc w bandzie. Trzeba jednak uczciwie odnotować, że spadł wtedy deszcz, a Red Bull zostawił swojego kierowcę na oponach typu slick. Poza tym, w trudnych warunkach pogodowych błędy popełniało wielu, łącznie ze zwycięzcą Lando Norrisem.

Dlatego Christian Horner, szef Red Bulla, nie ma pretensji do swojego nowego zawodnika o końcowy wynik. Udzielając wywiadów, nawet bronił Nowozelandczyka. Wskazywał, że miał w niedzielę drugi najlepszy czas okrążenia, lepszy nawet od Verstappena.

- To był dla niego ciężki weekend. Zmodyfikowaliśmy mu bolid, żeby nieco zwiększyć docisk, gdyż na tym torze bardzo trudno wyprzedzać. Później podjęliśmy ryzyko, zostawiając go na torze. Jechał poza punktowanymi pozycjami, więc pomyśleliśmy: "wiesz co, zaryzykujmy i może się uda". Jednak właśnie wtedy zaczęło padać mocniej, zatem ciężko obwiniać go za ostatni obrót - komentował Horner.

- Jest jeden przebłysk. Na oponach na suchą nawierzchnię ustanowił drugi czas okrążenia - 1:22,9. Max miał 1:23, a Lando 1:22,1. To jeden pozytyw, który możemy wynieść z tego Grand Prix, ale ominięcie trzeciego treningu ustawiło go w defensywie, a potem presja się piętrzy - tłumaczył.

- W kwalifikacjach na drugim komplecie opon przyhamował, następnie na trzecim miał półsekundowy zapas, żeby wejść do Q2, ale ponownie przydarzył się błąd - wspominał szef Red Bulla.

Mimo "przebłysku" Lawsona, Horner spodziewa się kolejnej trudnej przeprawy swojego kierowcy podczas następnej rundy sezonu, która odbędzie się w Chinach. - Następny weekend będzie ciężki, bo mamy sprint i to na torze, na którym jeszcze nie był - podsumował Brytyjczyk.

Komentarze (1)
avatar
sywb5hp94k
3 h temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Powinni od 3 wyścigu zamienić swoich kierowców i spróbować Tsunodę…. nie rozumiem dlaczego oni tak boją się zaufać japończykowi. Tym bardziej że w gorszym samochodzie w kwalifikacjach potrafił Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści