Lewis Hamilton zajął dopiero dziesiąte miejsce w GP Australii. Otwarcie nowego sezonu Formuły 1 w Melbourne sprowadziło Ferrari na ziemię. Model SF-25 zdaje się odstawać od konkurencji, a Brytyjczyk nie ukrywał swojego rozczarowania podczas komunikacji radiowej z inżynierem. 40-latek stwierdził, że ekipa "straciła dużą szansę", krytykując przy tym strategię Włochów. Dodatkowo po zakończeniu wyścigu przyznał, że jego bolid był "naprawdę trudny w prowadzeniu".
Hamilton po raz pierwszy jeździł Ferrari w mokrych warunkach, co wymagało od niego nauki ustawień na kierownicy. Kilkukrotnie o specjalnych przyciskach przypominał mu inżynier wyścigowy Ricardo Adami. Wywołało to frustrację u siedmiokrotnego mistrza świata F1, który w pewnym momencie stwierdził, że wie co ma robić.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Hamilton na ostatnich okrążeniach objął na krótko prowadzenie w GP Australii. Miało to miejsce w sytuacji, gdy kierowca Ferrari pozostał na torze na slickach, a konkurencja zjechała do alei serwisowej po ogumienie przejściowe. Ostatecznie również Brytyjczyk zameldował się u mechaników, ale zrobił to okrążenie później niż reszta stawki. Stracił przez to szansę na dobry rezultat.
- Było bardzo ciężko, a samochód był naprawdę, naprawdę trudny w prowadzeniu. Jestem wdzięczny, że nie uderzyłem w ścianę, bo to było największe zagrożenie. Muszę się jeszcze przyzwyczaić do nowej jednostki napędowej w mokrych warunkach, do wszystkich ustawień, które są potrzebne, innego sposobu prowadzenia, innego ustawienia kierownicy - przyznał Hamilton w rozmowie ze Sky Sports.
Hamilton wyjaśnił, że prognozy Ferrari dotyczące pogody nie były trafne, a deszcz miał być krótszy niż w rzeczywistości. - Informacja, którą otrzymałem, była taka, że to tylko krótki opad, bardzo szybki. W tamtym momencie tylko ostatni zakręt był mokry - dodał Hamilton.
- Dla mnie reszta toru była sucha. Mógłbym się utrzymać na slickach na tym torze, gdyby to było wszystko, jeśli chodzi o opady. Tyle że potem przyszło znacznie więcej deszczu - podsumował kierowca ekipy z Maranello.