Inauguracyjne zawody sezonu 2025 w Australii okazały się szalonym widowiskiem. Kierowcy Formuły 1 musieli stawić czoła zmiennym warunkom pogodowym. Na mokrej nawierzchni wielu nie opanowało bolidu. Fernando Alonso był jednym z nich. Mimo że jest zdecydowanie najbardziej doświadczonym zawodnikiem w stawce F1.
Były dwukrotny mistrz świata, który wkrótce skończy 44 lata, rozbił swojego Astona Martina o bandę na 34. okrążeniu. Do akcji musiał wkroczyć samochód bezpieczeństwa. Hiszpan stracił kontrolę nad maszyną w czasie, gdy nawierzchnia przesychała, a kierowcy zaczynali jeździć coraz szybciej. Wpadł w poślizg na krawężniku w siódmym zakręcie toru Albert Park i natychmiast obróciło go o 180 stopni. Od tamtej pory był pasażerem w kokpicie.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Janowski: Nie spodziewałem się takiego piekła
Alonso się dziwi, bo nie dotknął pobocza. Z drugiej strony, na torze znajdował się w tamtym miejscu żwir naniesiony przez rywali. Być może to stoi za wypadkiem weterana F1. Nie zmienia to faktu, że najstarszy kierowca w stawce nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Myślę, że incydent wziął się znikąd, szczerze mówiąc. Nie jechałem szerzej niż na którymkolwiek innym okrążeniu, natknąłem się tylko na sporo żwiru na środku toru i obróciło mnie. Bardzo kosztowne zdarzenie, ale naprawdę nie wiem, co mógłbym zrobić inaczej - skomentował w Sky Sports.
- Spróbuję przeanalizować to trochę lepiej. Uważam, że to bardzo pechowa sytuacja. Byłem dziesiąty, Antonelli jechał jedenasty - nie wiem, czy utrzymałbym punkt w kieszeni, ale miejmy nadzieję, że się poprawimy. Dobrze, że za pięć dni mamy kolejną szansę - dodał, nawiązując do nadchodzącego GP Chin.
Fernando Alonso rzeczywiście znajdował się wówczas przed Andreą Kimim Antonellim z Mercedesa, który ostatecznie zajął wysokie czwarte miejsce. Bardziej miarodajny wydaje się jednak wynik drugiego reprezentanta Astona Martina. Lance Stroll rozpoczął zmagania za zespołowym kolegą, a na mecie zajął szóste miejsce.
Aston Martin wyglądał kiepsko na zimowych testach, jednak w Australii spisywał się lepiej. W kwalifikacjach obaj zawodnicy ekipy rywalizowali w Q2, gdzie zajęli dwunaste i trzynaste miejsce. - Mieliśmy tempo zbliżone do zespołów ze środka stawki. Walczyłem z Gasly'm. Antonelli był wyraźnie szybszy, ale nie było łatwo nas wyprzedzić, więc koniec końców, myślę, że jesteśmy w walce. Niektóre weekendy będą nieco lepsze, inne trudniejsze, ale postaramy się poprawić - zakończył Alonso.