W piątek warunki na torze Phillip Island były niezwykle wymagające. Obficie padający deszcz sprawił, że już o poranku część zawodników nie podejmowała ryzyka. Marc Marquez, chociaż w ubiegłą niedzielę zapewnił sobie tytuł mistrzowski w MotoGP, pojawił się na torze i wykręcił czwarty rezultat.
Popołudniu opady deszczu były intensywniejsze, przez co rozpoczęcie drugiej sesji treningowej opóźniono o godzinę. Zawodnicy wyjechali na tor, ale po kilku minutach rywalizację przerwano i już jej nie wznowiono. W tym treningu 23-latek nawet nie zdążył ustanowić czasu.
- To nie był zbyt zabawny dzień. Liczyliśmy na dobrą pogodę, by cieszyć się z jazdy motocyklem, po tym jak wygrałem tytuł mistrzowski w Grand Prix Japonii. Jednak nie tym razem. Wprawdzie deszcz padał cały dzień, ale rano udało się zrobić kilka szybkich okrążeń. Pod koniec sesji zrezygnowałem już z jazdy, bo na torze było zbyt dużo wody - powiedział Marquez.
Hiszpan nie ukrywa, że w takich warunkach niezwykle łatwo o niepotrzebną kontuzję na koniec sezonu. - Popołudniu padało jeszcze mocniej. Jazda była zbyt niebezpieczna, stąd pojawiła się czerwona flaga. Zdecydowaliśmy się nawet nie wyjeżdżać na tor, bo ryzyko było zbyt duże. Mam nadzieję, że w sobotę warunki się poprawią. Wszystko po to, by mogliśmy popracować nad ustawieniami na niedzielny wyścig - dodał Marquez.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?