80-letni triathlonista złamał kręgosłup. Kilka miesięcy później zrobił coś niesamowitego

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Henryk Michałowski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Henryk Michałowski

Henryk Michałowski ma 80 lat i żyje sportem. Kiedy podczas zjazdu na rowerze złamał kręgosłup, ani przez chwilę nie myślał, że mógłby z tym skończyć. - Po wypadku powiedziałem sobie jednak, że więcej na rower wyścigowy już nie wsiądę - wspomina.

W tym artykule dowiesz się o:

Henryk Michałowski był najstarszym uczestnikiem JBL Super League Triathlon Poznań. Obok niego startowali zawodnicy z Niemiec, Rosji czy Kostaryki. 80-latek był jedynym biegaczem w swojej kategorii, czyli 80+. Ponad 56-kilometrową trasę pokonał w 3 godziny, 50 minut i 48 sekund. Co prawda zawody ukończył długo po zwycięzcy, ale liczy się sam fakt.

Pan Henryk 3,5 miesiąca temu złamał kręgosłup. Do wypadku doszło 30 maja. - Koledzy namówili mnie na akcję "Triathlon sami sobie". Spotykaliśmy się z rodzinami, grillowaliśmy i trenowaliśmy, gdzie robiliśmy namiastkę triathlonu. Najpierw pływaliśmy, ale bez pośpiechu, zawsze czekając na ostatniego, czyli w tym wypadku na mnie - żartował w rozmowie z WP SportoweFakty 80-letni triathlonista.

- Następnie siadamy na rowery, a później bieg. Tak było w Sierakowie. Rok nie wsiadałem na rower wyścigowy, czułem się nieco niepewnie. Dojeżdżałem do miejscowości Góra, do której się jeździ... z góry. Na liczniku miałem jakieś 40 km/h, ruch nie był zamknięty, chciałem hamować. Zjechałem na pobocze, cienkie opony znalazły się na piasku, wyleciałem w powietrze i miałem jakieś pięć metrów lotu. Nie straciłem przytomności, czułem tylko ból szyi - wspomina pan Henryk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz

Wokół triathlonisty zrobiło się zbiegowisko. Pewien mężczyzna zdecydował się mu pomóc. Stanowczo doradził, żeby zadzwonić po karetkę i został z nim aż do momentu jej przyjazdu. Niestety pan Henryk Michałowski do teraz nie wie, kim była ta osoba. Bardzo chciałby podziękować mężczyźnie. - Zabrali mnie do Międzychodu, a tam lekarze się mną zajęli. Nerwy nie zostały naruszone, dostałem gorset. Po konsultacjach następnego dnia syn zabrał mnie do domu. Później czekała mnie rehabilitacja, chodziłem do mojego klubu, pływałem, ćwiczyłem. Nie odczuwam prawie dolegliwości - tłumaczy.

Od początku był dobrej myśli, nie dopuszczał do siebie możliwości, by z powodu wypadku kończyć ze sportem. - Kiedy usłyszałem, że to złamanie kręgosłupa, to obleciał mnie blady strach. Ponieważ nie miałem przemieszczeń kostnych, to nie było tak źle. Powiedziałem sobie jednak, że więcej na rower wyścigowy już nie wsiądę. W klubie jednak namawiano mnie do tego, że jeśli chcę jeszcze wystartować, to na rowerze turystycznym nie ma szans - dodał Michałowski.

Ukończone ostatnio zawody triathlonowe to nie wszystko, jeśli chodzi o ten rok. - Już jestem zapisany na półmaraton poznański (17 października). Już zacząłem ostro biegać, odstawiłem rower. Mam zaliczone wszystkie wcześniejsze edycje tej imprezy, więc nie chciałbym odpuszczać. Z triathlonem w tej chwili koniec, a co w przyszłym roku? Zobaczymy - mówi 80-latek.

- Sport to mój sposób na życie. Ile można czytać i oglądać. Codziennie chodzę do klubu, są tam wspaniali ludzie, którzy mnie inspirują. Są dwa razy młodsi, ale nie dają mi tego odczuć - zakończył.

Czytaj też: 
Niesamowite! Polak pobił rekord świata w pięciokrotnym ironmanie
Wielkie emocje na mistrzostwach Polski. Tomasz Brembor zdobył tytuł po niesamowitej walce

Komentarze (0)