Z piekła na igrzyska. Mając 6 lat, został uprowadzony, teraz jest znanym sportowcem
Tak mijały kolejne lata z życia Lopeza Lomonga, aż stał się nastolatkiem. Dziesięć lat od porwania od matki jego życie diametralnie się zmieniło. W Kakumie pojawił się Amerykanin, który ogłosił, że blisko 400 dzieci z obozu zostanie na stałe przeniesionych do Stanów Zjednoczonych. Był jeden warunek. Każdy chętny musiał opisać historię swojego życia. Problem polegał na tym, że to musiało być napisane w języku angielskim.
16-letni Sudańczyk miał o czym opowiadać, a przy pomocy kolegów spisał wszystko łamanym angielskim. Niedługo później usłyszał, że jedzie do USA. Tam trafił do rodziny z Tully, niewielkiego miasta nieopodal Nowego Jorku. Uczył się codziennych czynności, poszedł do szkoły i zaczął uprawiać biegi.
30-kilometrowe wyścigi dookoła obozu sprawiły, że Lomong szybko zaczął wyróżniać się na tle rówieśników. W 2007 roku dostał amerykańskie obywatelstwo, a rok później... pojechał reprezentować ten kraj na igrzyskach olimpijskich w Pekinie.
W Chinach anonimowego biegacza spotkał wielki honor, bo podczas ceremonii otwarcia IO to on niósł amerykańską flagę. Potem przyszedł czas na jego start. Odpadł w półfinale biegu na 1500 metrów. Cztery lata później, już w Londynie, znowu wystartował w igrzyskach, ale tym razem na dystansie 5000 metrów. Zajął 10. miejsce.