Rosyjscy sportowcy za chwilę mogą zostać całkowicie odcięci od świata. Drużyn z tego kraju nie zobaczymy już na arenie międzynarodowej m.in. w piłce nożnej, koszykówce, czy hokeju na lodzie. Nie wszystkie federacje jednak są tak stanowcze po wytoczeniu przez Rosję wojny na Ukrainie.
Problem mamy w sportach zimowych. FIS na razie nie zablokował startów rosyjskich sportowców w międzynarodowych zawodach. Dlatego niektóre kraje działają na własną rękę. Polska zapowiedziała, że nie dopuści zawodników z kraju agresora do mistrzostw świata juniorów, a jeżeli światowa federacja nie poprze tej decyzji, to impreza zostanie odwołana.
Teraz sprawy w swoje ręce wzięli Norwegowie. Oficjalny komunikat wystosowała Norweska Federacja Narciarska, która od środy będzie m.in. organizatorem słynnego cyklu Raw Air w skokach narciarskich.
ZOBACZ WIDEO: Sporty zimowe nie są domeną Polaków? "Często nie mamy warunków, żeby trenować"
- Liczyliśmy, że FIS podejmie taką decyzję w imieniu całego środowiska sportów narciarskich, ale nie możemy dłużej czekać. W związku z tym rada podjęła decyzję o poinformowaniu FIS, że rosyjscy i białoruscy sportowcy nie mogą startować w zawodach w Norwegii - mówi Erik Roeste, prezes Norweskiego Związku Narciarskiego.
Decyzja dotyczy nie tylko skoków narciarskich, ale także wszystkich imprez narciarskich, które będą się odbywać w Norwegii w najbliższym czasie. Z tego powodu może dojść do poważnego zgrzytu, bo FIS ws. Rosjan wciąż milczy.
Możemy być świadkami sytuacji, że Norwegowie nie zgodzą się na start Rosjan, ale międzynarodowa federacja i tak ich dopuści. Tutaj należy mieć na uwadze, że Skandynawowie na razie nie grożą całkowitym odwołaniem imprez, jak zrobiła to Polska.
FIS zwleka z decyzją. Sponsor wziął sprawy w swoje ręce >>
Dyrektor TVP grzmi: Szacunek już straciliście >>