Tak źle polscy skoczkowie nie prezentowali się już dawno. W tym sezonie żaden z nich nie jest w ścisłej światowej czołówce. Przed świętami Bożego Narodzenia wydawało się, że chociaż Kamil Stoch jest w stanie walczyć o najwyższe lokaty, ale niemiecka część 70. Turnieju Czterech Skoczni obnażyła wszystkie jego słabości.
Stoch nie zakwalifikował się do drugiej serii zarówno w Oberstdorfie, jak i Garmisch-Partenkirchen. Widać było, że jest załamany swoimi wynikami i tym, że nie wie, czym to jest spowodowane.
Do tego dochodzą też kiepskie rezultaty Dawida Kubackiego i Piotra Żyły. Przyzwyczaili oni do tego, że walczą o miejsca na podium, a obecnie sukcesem jest choćby pozycja w czołowej dwudziestce.
ZOBACZ WIDEO: 17-latek stracił rękę. To, co zrobił, zszokowało cały świat
Wydaje się, że problem zdiagnozował trener Michal Doleżal, ale wciąż nie może znaleźć sposobu na to, by zawodnicy wyszli z kryzysu. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wyznał, że jego zawodnicy muszą odbudowywać się w każdych następnych zawodach.
- O sprzęcie nie ma co mówić, wszystko wyjaśniliśmy. Największy problem jest w technice. A jest to spowodowane tym, żę brakuje spokoju i luzu. Nie da się określić, jak szybko to wróci, ale wystarczą jeden czy dwa konkursy i wszystko ruszy - powiedział Doleżal.
Kolejna okazja do tego już we wtorek 4 stycznia, kiedy to o 13:30 rozpocznie się konkurs indywidualny w Innsbrucku. Z kolei w poniedziałek 3 stycznia rozegrane zostaną kwalifikacje. Transmisja z środowego konkursu w TVN, Eurosporcie 1 i WP Pilot. Tekstową relację przeprowadzi portal WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Już po naradzie. Jest decyzja ws. Kamila Stocha
Dawno nie było takiej sytuacji. Turniej Czterech Skoczni bez emocji