Puchar Świata. Zakopane to religia. Tym razem zamiast pielgrzymki "modlitwa" przed telewizorem

PAP / Grzegorz Momot / Puste trybuny na Wielkiej Krokwi
PAP / Grzegorz Momot / Puste trybuny na Wielkiej Krokwi

Zdzierali gardła, wstawali wcześnie rano, wydawali sporo pieniędzy. Co roku PŚ w Zakopanem gromadził tysiące kibiców. Nie tym razem. Fani muszą zostać w domu, ale trybuny i tak nie będą puste. Wypełnią je setki biało-czerwonych flag.

W tym artykule dowiesz się o:

2002 rok. W kraju trwa małyszomania. Tysiące ludzi ściągnęło do Zakopanego. Na trybunach ponad 20 tys. kibiców. Wokół skoczni trzy razy tyle. Z szalikami, biało-czerwonymi kapeluszami, wdrapywali się na drzewa.

Gdy kilku śmiałków zaczęło podchodzić pod próg skoczni, Walter Hofer, ówczesny szef Pucharu Świata, zdenerwował się. - Albo oni stąd wyjdą i się uspokoją, albo odwołam zawody - krzyczał. Poskutkowało. Kibice odpuścili, konkurs można było kontynuować.

Przez kolejne lata do Zakopanego nadal ściągały tłumy. Najpierw na Małysza, później na Stocha, a w ostatnich latach też na Żyłę, Kubackiego i innych polskich skoczków. Na trzy dni Zakopane zamieniało się w biało-czerwone miasteczko, w którym kibice wydawali fortunę, piwo lało się strumieniami, a w poniedziałki pracodawcy dostawali masowe wnioski o urlop na żądanie.

ZOBACZ WIDEO: Historia Andrzeja Stękały wzorem dla młodych skoczków. "Wyciągnąłem wnioski z trudnego okresu"

Pielgrzymka do "świętego" miejsca

- Jeśli jesteś prawdziwym kibicem skoków, to przynajmniej raz musisz tu być - mówili kibice. Tym razem tysięcy z nich zabraknie. Pandemia nie odpuszcza. Codziennie w Polsce przybywa po kilka tysięcy zakażeń. Umiera wiele osób. Rząd wprowadził szereg obostrzeń, zamknął hotele i trybuny obiektów sportowych. Dla Zakopanego wyjątku nie było - konkursy odbędą się bez fanów.

Dla wielu to wielkie rozczarowanie. Puchar Świata pod Tatrami traktują jak religię. Są wyznawcami, którzy raz w roku ruszają na pielgrzymkę do swojego "świętego" miejsca, Wielkiej Krokwi. Tym razem pozostaje im "modlitwa" przed telewizorami i kibicowanie polskim skoczkom z kanapy.

Na pewno sporo zaoszczędzą. Wyjazd na Puchar Świata do Zakopanego zawsze był sporym wydatkiem. Rok temu najtańsze bilety kosztowały 90 złotych. Trzyosobowa rodzina, za obejrzenie jednego konkursu na żywo z najsłabszych sektorów, musiała liczyć się z wydatkiem 270 złotych. Kto się spóźnił i chciał kupić bilety od tzw. koników, też płacił około 270 złotych, ale... za jedną wejściówkę.

Wokół skoczni zawsze było pełno góralskich straganów. Chleb ze smalcem 15 złotych, kiełbasa z grilla 15 złotych, oscypek z żurawiną 8 złotych, wino grzane 15 złotych. Do tego biało-czerwone szaliki i czapki po 30 złotych, trąbka 15 złotych, pomalowanie twarzy 10 złotych. Można byłoby tak wymieniać i wymieniać. Kibice wydawali, a lokalni przedsiębiorcy zarabiali.

Tym razem nic z tego nie będzie. Zamiast tysięcy ludzi, od rana zmierzających na skocznię, by zająć jak najlepsze miejsca, przed obiektem będzie policja, pilnująca porządku i przestrzegania reżimu sanitarnego. Organizatorzy proszą kibiców, by nie przyjeżdżać pod skocznię. - Obejrzyjmy te zawody w domu przed telewizorem - mówi Wojciech Gumny, dyrektor PŚ w Zakopanem.

Flag nie zabraknie. Wielka akcja

Co roku wielkie wrażenie robiło morze biało-czerwonych flag na skoczni. To jeden z głównych atrybutów kibica. Tym razem fanów nie będzie, ale prowadzący doping na skoczni, Crowd Supporters, zdecydowali się podtrzymać tradycję. Na swoim profilu na Facebooku, przed PŚ w Zakopanem, prosili kibiców, by wysyłali do nich polskie flagi z nazwami miejscowości. W weekend zostaną one ułożone na trybunach Wielkiej Krokwi. - To jest nasz projekt pod tytułem "Rekord flagi" - przyznał Michał Sieczko z ekipy Crowd Supporters dla eurosport.tvn24.pl.

Na żywo fanów nie będzie, ale dzięki takiej akcji, skoczkowie poczują chociaż namiastkę prawdziwej atmosfery Zakopanego. Oby to był pierwszy i ostatni PŚ pod Tatrami bez kibiców. Wszyscy wierzymy, że za rok wrócą obrazki doskonale nam znane. Mnóstwo fanów, trąbki i morze biało-czerwonych barw.

Gdy nasi reprezentanci usiądą na belce Wielkiej Krokwi, nie będą widzieć wielkiego kotła kibiców za progiem, nie będą słyszeć wielkiego gwaru. Motywacji im jednak nie zabraknie. Chcą przynieść radość kibicom przed telewizorami. Mają na to duże szanse. Są w świetnej formie. W 2021 roku wygrali cztery z pięciu pucharowych konkursów. Prowadzą w Pucharze Narodów. Jeśli tylko nie przeszkodzą im warunki wietrzne, przyniosą sporo radości sobie i milionom fanów przed telewizorami.

W sobotę w Zakopanem odbędzie się drużynówka (16:15), a dzień później konkurs indywidualny (16:00). Transmisja w TVP 1, TVP Sport, Eurosporcie 1 i na WP Pilot.

Czytaj także:
Od dramatu do euforii. Zaczęło się od upadku Adama Małysza
Taktyczna zagrywka Michala Doleżala. W sobotę zapadnie ważna decyzja

Komentarze (9)
avatar
Poot
16.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
@Nie zaszczepię się:.... uważasz że.... stojąc przez conajmniej dwie godziny w odległości pół metra/metra od siebie i nie mają prawa się zarazić....? Jak będziesz w przychodni powiedz, że nie c Czytaj całość
avatar
AbediPele
16.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Trzeba PiS od władzy usunąć na raz zawsze, to jest ich hańba za brak kibiców pod Wielką Krokwią! 
pacieniek
16.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Modlitwa przed telewizorem? Co za debilizm . Cała cywilizowana Europa się z polaczków śmieje. 
avatar
Nie zaszczepię się
16.01.2021
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Dlaczego zawody bez kibiców? Jeszcze nikt na świecie nie zakaził się na powietrzu. Dość tego terroru na Polakach! 
avatar
Junggren Nillsson
16.01.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Katolicki skansen w centrum Europy ;) Nigdy nie dogonimy cywilizowanej Europy. Nawet brunatna Chorwacja nie smaruje flamastrami swoich flag!