Kilka dni temu Piotr Żyła w rozmowie z serwisem skijumping.pl porównał zarobki zawodników i nagrody, jakie otrzymuje się w dwóch najważniejszych turniejach sezonu - w Raw Air i Turnieju Czterech Skoczni. Choć TCS w kalendarzu skoków narciarskich widnieje już od wielu lat, pod względem finansowym nie dorasta konkurencyjnemu wydarzeniu.
- Pieniądze w Raw Air są dużo większe, a tutaj takie grosze rzucają. Niech spojrzą na Norwegów, ile pieniędzy się płaci za turniej. Niech się uczą. Turniej jest tyle lat, a pieniądze są ciągle te same - powiedział wówczas Żyła.
Organizatorzy są świadomi tego problemu i faktu, że przez niskie nagrody finansowe turniej traci na prestiżu. Dziennikarze "Salzburger Nachrichten" poinformowali, że kwestia bonusu za triumf w TCS ma zmienić się już w kolejnym roku. Wszyscy zgodziliśmy się, że potrzebny jest zdecydowany wzrost tej kwoty - oznajmił Johann Pichler, prezydent Turnieju Czterech Skoczni, cytowany przez "Salzburger Nachrichten". Ten wzrost był rzekomo planowany już w aktualnie trwającej edycji TCS, ale plany pokrzyżowała pandemia.
Przypomnijmy, że premia dla zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni wynosi aktualnie 20 tysięcy franków szwajcarskich, czyli około 80 tysięcy złotych. Póki co jednak nie padają żadnego konkrety co do tego, o ile miałaby wzrosnąć gaża dla najlepszego skoczka turnieju. Dla porównania - zwycięzca Raw Air otrzymuje 60 tysięcy euro, czyli około 270 tysięcy złotych.
Czytaj także:
- Granerud i jego partnerka otrzymali mnóstwo wiadomości od polskich fanów. "Przekroczyli granicę"
- 69. Turniej Czterech Skoczni. Jest decyzja w sprawie występu Mariusa Lindvika w Bischofshofen
ZOBACZ WIDEO: Skoki. Ogromna siła psychiczna Polaków. "Obawiałem się, że wydarzenia z początku TCS ich zdeprymują"