Polscy skoczkowie rozczarowali swoją dyspozycją w zakończonym sezonie. Powody do zadowolenia i optymizmu może mieć jedynie Paweł Wąsek, który zrobił duże postępy i pierwszy raz stanął na podium Pucharu Świata. W klasyfikacji generalnej cyklu zajął 14. miejsce.
Niedzielny konkurs w Planicy zakończył na 13. lokacie. Były to ostatnie zawody, w których reprezentację Polski prowadził Thomas Thurnbichler. Jego następcę ogłosił Adam Małysz i został nim Maciej Maciusiak.
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
Prezes PZN przyznał, że Wąsek otrzymał propozycję dalszej współpracy z austriackim trenerem. Skoczek jednak z niej nie skorzystał. O powodach tej decyzji mówił w wypowiedzi dla Eurosportu.
- Lubię pracować w tej grupie, lubię trenować z chłopakami. Napędza mnie to, gdy widzę, jak oni trenują. Daje mi to dodatkowego "kopa", żeby trenować jeszcze mocniej i być lepszym od nich. Nakręcamy się wszyscy dookoła. Trenowanie samemu - jeszcze jestem za młody na to - powiedział.
Wąsek przyznał, że cenił sobie współpracę z Thurnbichlerem, ale atmosfera w zespole nie była najlepsza. Skoczek jest zdania, że zmiany w reprezentacji były nieodzowne.
- Super mi się współpracowało z Thomasem, umieliśmy się dogadać, znaleźć ten wspólny język. Na pewno będzie mi go brakować, ale było widać, że atmosfera w grupie nie była taka, jaka powinna być. Ta zmiana była potrzebna, żeby drużyna odżyła. Choć mi się dobrze (z Thomasem - przyp. red.) trenowało, to zmiany były konieczne. Mam dobre nastawienie, będzie dobrze. Trener Maciusiak wie, jak funkcjonuję, co mi pasuje i co działało. Nie boję się tej zmiany - podsumował.
Brak logicznego Czytaj całość