- Przede wszystkim cieszy powtarzalność w skokach Dawida. Nie schodzi z wysokiego pułapu i jego skoki nie są w kratkę. Przeszkodzić mu mogą tylko niekorzystne warunki - podkreślił dla WP SportoweFakty Jan Szturc.
Słowa doświadczonego szkoleniowca potwierdzają wyniki w Predazzo. Przez trzy dni we Włoszech triumfator 68. Turnieju Czterech Skoczni miał tylko jeden słabszy skok pod względem odległości. Chodzi o 98,5 metra w pierwszej serii sobotniego konkursu. Biorąc jednak pod uwagę, że Kubacki miał przy tym skoku bardzo silny wiatr w plecy, to i tak wyciągnął dużo z tej próby.
Czytaj także: skoki narciarskie mają poważny problem. Jest jednak rozwiązanie
Gdy już niekorzystny wiatr aż tak bardzo nie przeszkadzał Polakowi, to 29-latek regularnie przekraczał 100. metr i dzięki temu zarówno w sobotę jak i niedzielę mógł cieszyć się z 3. miejsca, czyli piątego i szóstego podium z rzędu w Pucharze Świata. Co więcej, w skokach nowotarżanina - mimo że są dobre - ciągle można znaleźć rezerwy. To znakomita wiadomość na dalszą część sezonu.
ZOBACZ WIDEO: Michal Doleżal może spać spokojnie po triumfie Dawida Kubackiego? "Z ocenami wstrzymajmy się do Planicy"
- Skoki Dawida nie były może tak perfekcyjne jak w Bischofshofen, bo w Austrii przeszedł samego siebie. We Włoszech nie ustrzegł się błędów w momencie odbicia. Gdy u Dawida nie jest idealnie skierowane odbicie, to później ma problem z telemarkiem, dojściem do lądowania. Wówczas jego telemark nie jest na nogę wykroczną, a zakroczną i to ma wpływ na oceny sędziowskie. Cieszmy się jednak z tego, że Dawid znów był na podium. Dwukrotnie 3. miejsca to też znakomite wyniki - podkreślił Jan Szturc.
W Predazzo powody do zadowolenia dał polskim kibicom nie tylko Dawid Kubacki. Bardzo dobrze na normalnej skoczni prezentowali się także Kamil Stoch oraz Piotr Żyła. Trzykrotny mistrz olimpijski w obu konkursach był czwarty. Z kolei Żyłę sklasyfikowano na 7. pozycji w sobotę i 4. lokacie (ex aequo ze Stochem) dzień później.
Czytaj także: Szymon Łożyński: Wróciły czasy Stefana Horngachera
Ten drugi skok Żyły w niedzielę zrobił wielkie wrażenie. Wiślanin świetnie trafił w próg i potem kapitalnie stylowo poleciał na 104. metr. Od sędziów dostał aż 58,5 na 60 możliwych punktów, a jeden z arbitrów przyznał mu nawet maksymalną notę 20 punktów.
- Widać progres u Piotrka. W finałowym skoku w niedzielę dynamit u niego na progu został wreszcie uwolniony i wykorzystany w pełni. Jeśli Piotrek będzie tak skakał także na większych skoczniach, to możemy być pewni, że będzie nie tylko w czołowej dziesiątce, ale będzie walczył także o podium - zapowiedział Jan Szturc.