Trzykrotny mistrz olimpijski nie zaczął sezonu 2019/2020 najlepiej. Oddawał przeciętne skoki, nie zajmował miejsc w czołówce. Adam Małysz powiedział, że jest z tego powodu trochę przygnębiony i przygaszony.
Gross Titlis Schanze w Engelbergu zawsze była jednak dla 32-latka z Zębu szczęśliwym obiektem. Stoch lubił tam skakać i rokrocznie osiągał bardzo dobre wyniki. Często to właśnie tam wchodził na wysoki poziom i utrzymywał go przez kilka następnych tygodni.
Mamy nadzieję, że tym razem przedstawiony scenariusz się powtórzy, bo Stoch w sobotę spisał się fantastycznie. W treningach, kwalifikacjach, a co najważniejsze w konkursie skakał daleko i pięknie.
ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Apoloniusz Tajner chce nowego skoczka w rodzinie. "Za pięć lat zaczniemy próby"
Po pierwszej serii, w której uzyskał 138 metrów i prowadził z przewagą 4,5 punktu nad drugim Stefanem Kraftem. W rundzie finałowej skoczył 136 metrów, nieco bliżej niż Austriak (137,5), ale odparł jego atak i odniósł 34. zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata.
Czytaj także:
Puchar Świata Engelberg 2019. Kamil Stoch przegonił i goni kolejną legendę dyscypliny!
Puchar Świata Engelberg 2019. Stefan Kraft nowym liderem Pucharu Świata. Awans Kamila Stocha
- To był udany konkurs. Warunki były naprawdę dobre, a skocznia świetnie przygotowano. Skakało mi się świetnie - powiedział lider polskiej kadry tuż po zakończeniu zawodów.
- Bardzo lubię tutaj skakać. Cieszę się, że osiągnąłem taką dobrą dyspozycję. Od pierwszego skoku czułem się dobrze. Robiłem swoje i dobrze się przy tym bawiłem - podkreślił utytułowany zawodnik. - To był jeden z dni, gdy czułem, że mogę zrobić dobrą robotę a przy tym czerpać radość z tego co robię - dodał w rozmowie z reporterem TVP Sport.
Gdy Małysz mówił o przygaszeniu Stocha, stwierdził też, że kiedy Kamil w końcu wskoczy do pierwszej trójki, to już stamtąd nie wyjdzie. Oby słowa słowa jednego z najwybitniejszych polskich sportowców sprawdziły się w stu procentach.