Lista przymiotników, jakimi opisuje się Noriakiego Kasaiego jest długa i imponująca. Słynny, znakomity, legendarny - to tylko niektóre z nich. Efekt dziennikarskiej ekscytacji? Ani trochę. Pełni uznania dla jego sportowej długowieczności i zapału do ciężkiej pracy są przedstawiciele mediów, kibice, a nawet rywale. Przegrana z japońskim zawodnikiem to żadna porażka. Wylądowanie na jednym stopniu podium? Zaszczyt.
Kiedy trzydzieści lat temu Kasai rozpoczynał karierę (czyli wtedy, gdy sporej części jego obecnych rywali nie było jeszcze na świecie), sam pewnie nie przypuszczał, że będzie ona tak długa. A co najważniejsze - ukoronowana sukcesami, o jakich marzy każdy zawodnik. Medale mistrzostw świata (także w lotach narciarskich), igrzysk olimpijskich, triumf w Turnieju Nordyckim, miejsca na podium kilku edycji Turnieju Czterech Skoczni, zwycięstwa w Pucharze Świata… To tylko niektóre z jego osiągnięć.
Wciąż niespełnionym marzeniem Kasaiego jest zdobycie złotego medalu olimpijskiego. To właśnie tego trofeum brakuje w bogatej kolekcji skoczka. Japończyk przekonywał jednak w wywiadach, że karierę ma zamiar kontynuować aż do "pięćdziesiątki". Najcenniejszy krążek mógłby więc zdobyć "u siebie", podczas IO w 2026 roku w Sapporo. Od niedawna wiadomo jednak, że to życzenie na pewno się nie ziści - miasto wycofało się z rywalizacji o organizację igrzysk.
Oprócz faktu, iż Kasai utracił szansę na historyczny triumf w swojej ojczyźnie, w ostatnim czasie fanów Japończyka bardzo zmartwiła jego słaba dyspozycja. W lokalnych zawodach (Pucharze UHB i Pucharze NHK) oddawał on przeciętne skoki i zajmował tym samym odległe miejsca (kolejno 20. i 15.). Według opinii niektórych, Kasai starał się oszczędzać siły na inaugurację sezonu Pucharu Świata 2018/19, odbywającą się za niewiele ponad tydzień w Wiśle. Są jednak i tacy, którzy mimo wielkiej sympatii do japońskiego weterana, wieszczą rychły koniec jego kariery.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"
Mało pocieszające wydają się być wyniki osiągane przez Kasaiego w trakcie minionego sezonu zimowego. W "generalce" zajął on 26 lokatę, choć na pochwałę zasługuje 9 miejsce w klasyfikacji Pucharu Świata w lotach. Ci, którzy z uwagą śledzą karierę zawodnika, z pewnością pamiętają jednak, że słabsze występy zdarzały mu się już wcześniej. Jednym z przykładów jest sezon 2007/2008. Japończyk zakończył go dopiero na 34 pozycji, a brak kwalifikacji do poszczególnych zawodów nie był wówczas rzadkością.
Kryzysowy był również cykl Pucharu Świata 2011/2012. Borykający się z uciążliwą kontuzją pleców skoczek musiał zrezygnować ze startów w pierwszym periodzie sezonu. Ze względu na słabą dyspozycję nie znalazł się w reprezentacji swojego kraju, która wystąpiła podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Norwegii.
Mimo tych gorszych momentów nie tracił wiary we własne możliwości oraz zapewniał, że skakanie niezmiennie przynosi mu radość. Zahartowany trudnościami, z jakimi przyszło mu się mierzyć w życiu prywatnym, wielokrotnie podnosił się z opresji.
O tym, czy historia się powtórzy, i czy Japończyk na dobre rozprawił się ze zniżką formy, przekonamy się już niedługo. Inauguracyjne zawody w Wiśle będą dla niego pierwszym od dawna sprawdzianem na międzynarodowej arenie - skoczek zrezygnował bowiem z udziału w tegorocznej Letniej Grand Prix i po raz pierwszy od ponad 20 lat nie wystartował w ani jednym z konkursów wspomnianego cyklu.
W pierwszym periodzie sesonu ??? - To ja mieszkam 30 lat za granica i nie uzywam takiego slownictwa - moze pierwszej czesci sezonu