Przed rozpoczęciem 66. Turnieju Czterech Skoczni nieśmiało marzyliśmy o tym, że Kamil Stoch może obronić tytuł i zostać dziewiątym skoczkiem w historii, który tego dokona. Teraz nie musimy już marzyć. To realny cel, który w sobotni wieczór, w święto Trzech Króli, będący w świetnej formie Polak zapewne zrealizuje. Przed finałowymi zmaganiami w Bischofshofen jego przewaga nad rywalami jest gigantyczna. Drugiego Andreasa Wellingera Stoch wyprzedza aż o 64,5 punktu, a trzeciego Junshiro Kobayashiego o 67,5 "oczka". Dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi ma po 3 konkursach nawet większą przewagę nad przeciwnikami niż 17 lat temu Adam Małysz.
Jedyny groźny rywal Stocha w walce o końcowe zwycięstwo, Richard Freitag, szansę na pokonanie Polaka stracił w pierwszej serii rywalizacji w Innsbrucku. Niemiec nie ustał skoku na 130. metr. W wyniku upadku mocno się poobijał i wycofał się najpierw z finałowej kolejki na Bergisel, a później również z kwalifikacji i konkursu w Bischofshofen.
Co prawda temperatura związana z walką o zwycięstwo w całym turnieju spadła, ale to nie oznacza, że w sobotni wieczór nie będziemy mieli czym się emocjonować. Kamil Stoch może przecież dokonać wielkiej, historycznej rzeczy. Z jednej strony jest o krok od zostania dziewiątym zawodnikiem, który obroni tytuł, a z drugiej może wyrównać rekord niesamowitego w 2002 roku Svena Hannawalda. Niemiec wygrał wówczas wszystkie 4 konkursy jubileuszowego 50. Turnieju Czterech Skoczni. Na razie nie dokonał tego nikt przed nim i nikt po nim. Wierzymy jednak, że sytuacja ulegnie zmianie już w sobotę i że to właśnie Kamil Stoch będzie drugim skoczkiem, który to osiągnie. Mistrz świata z Val di Fiemme od kilku dni prezentuje fenomenalną dyspozycję. Z sześciu konkursowych skoków tylko w jednym nie był najlepszy. W pięknym stylu wygrał zmagania w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen oraz w Innsbrucku.
Oczywiście Stoch jest faworytem sobotnich zawodów (2. miejsce w treningu i 5. pozycja w kwalifikacjach). Kto i co może mu przeszkodzić? Na pewno presja związana z rekordem Hannawalda nie będzie łatwa do udźwignięcia. Rywale również nastawiają się na pojedynek z Polakiem. W opinii samych skoczków, najgroźniejszy może być Stefan Kraft. Co prawda Austriak, po słabych występach w Ga-Pa i Innsbrucku, jest dopiero 27. w turnieju, ale lubi skocznię w Bischofshofen i chce udowodnić, że z jego formą nie jest aż tak źle. Pokazał to zresztą już w piątek, gdy wygrał drugi trening skokiem na 139,5 metra, a w kwalifikacjach zajął 4. miejsce.
W walce o zwycięstwo w 4. konkursie 66. TCS nie można także lekceważyć Dawida Kubackiego. Nowotarżanin wygrał piątkowe eliminacje, a wcześniej był w czołówce obu treningów. Jeśli w sobotę będzie oddawał swoje najlepsze skoki, stać go na wiele, a przede wszystkim na odrobienie strat do trzeciego w klasyfikacji generalnej turnieju Kobayashiego. Aktualnie do Japończyka traci równe 16 punktów, ale w piątek w kwalifikacjach pokonał swojego rywala o ponad 20 "oczek". Dwóch Polaków na końcowym podium Turnieju Czterech Skoczni drugi raz z rzędu? To nie bajka, to realny cel dla Biało-Czerwonych na sobotni wieczór w Bischofshofen.
Łącznie w pierwszej serii, tradycyjnie rozegranej systemem KO, wystartuje 7 Polaków. Najciekawszego rywala ma po raz kolejny Maciej Kot, który tym razem zmierzy się z samym Junshiro Kobayashim. 26-letni Polak może zatem znacznie pomóc Kubackiemu w walce o podium 66. TCS. Na najtrudniejszych rywali trafili nasi najmłodsi reprezentanci Tomasz Pilch i Jakub Wolny, którzy zmierzą się odpowiednio z Markusem Eisenbichlerem i Andersem Fannemelem. O przeciwnikach pozostałych Biało-Czerwonych więcej można przeczytać tutaj.
Reasumując, mocno wierzymy, że sobota będzie historyczna dla polskich skoków, a zwłaszcza Kamila Stocha. Zaplanujmy ten świąteczny wieczór dla skoków narciarskich i Biało-Czerwonych. Obrazki, które mamy nadzieję zobaczyć po zakończeniu zawodów w Bischofshofen, zapiszą się na lata w historii tej dyscypliny i naszego kraju. Być może, jeśli Kamil Stoch wygra również w Bischofshofen, jako pierwszy z gratulacjami podbiegnie do niego Sven Hannawald. Matthias Bielek, dziennikarz Eurosportu, zapowiada że nie będzie zatrzymywał w kabinie byłego niemieckiego skoczka, z którym razem komentuje zawody 66. Turnieju Czterech Skoczni.
W rozegraniu sobotnich zmagań nie powinna przeszkodzić pogoda. Meteorolodzy nie prognozują opadów, a uśredniona prędkość wiatru ma wynosić 1 m/s (w porywach do 3 m/s). Początek konkursu o 17:00, a treningu o 15:30. Relacja na żywo z serii próbnej i zawodów oraz ich obszerne podsumowanie na WP SportoweFakty.
Plan sobotniej rywalizacji w Bischofshofen:
15:30 - seria próbna
17:00 - konkurs
Klasyfikacja generalna 66. TCS po 3 konkursach:
miejsce | zawodnik | kraj | łączna nota |
---|---|---|---|
1. | Kamil Stoch | Polska | 833,2 |
2. | Andreas Wellinger | Niemcy | 768,7 |
3. | Junshiro Kobayashi | Japonia | 765,7 |
4. | Dawid Kubacki | Polska | 749,7 |
4. | Daniel Andre Tande | Norwegia | 749,7 |
6. | Markus Eisenbichler | Niemcy | 749,3 |
7. | Anders Fannemel | Norwegia | 748,9 |
8. | Jernej Damjan | Słowenia | 744,2 |
9. | Robert Johansson | Norwegia | 741,2 |
10. | Karl Geiger | Niemcy | 739,9 |
13. | Stefan Hula | Polska | 724 |
14. | Maciej Kot | Polska | 721,4 |
17. | Piotr Żyła | Polska | 693,8 |
31. | Jakub Wolny | Polska | 338,7 |
56. | Tomasz Pilch | Polska | 102,7 |
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Wojnarowski: Tylko katastrofa mogłaby odebrać Kamilowi Stochowi zwycięstwo w TCS