Mógł zostać w Polsce. Oto co zaproponował Małyszowi. Usłyszał "nie"

Getty Images / Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler
Getty Images / Marcin Golba/NurPhoto / Na zdjęciu: Thomas Thurnbichler

- Widziałem, że starsi zawodnicy nie chcą ze mną pracować. Kontynuowanie tego nie miałoby sensu - mówi WP SportoweFakty Thomas Thurnbichler. Opowiada także o atmosferze w drużynie i na zarzuty zawodników dotyczące ich współpracy.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jak dowiedziałeś się o tym, że już nie będziesz trenerem reprezentacji Polski w skokach?

Thomas Thurnbichler, były trener reprezentacji Polski w skokach narciarskich: Przez ostatnie kilka tygodni rozmawialiśmy z Adamem Małyszem. Powiedziałem mu, że rozumiem, że znajduje się pod presją i poprosiłem, żeby dał mi znać odpowiednio wcześniej.

Zaznaczyłem też, że byłoby bardzo trudno, także z mojej strony, żeby to kontynuować. Przedstawiłem jedyne dla mnie sensowne rozwiązanie, w którym mogłem dalej zostać trenerem kadry. Zarząd podjął decyzję, że Maciek Maciusiak zostanie nowym szkoleniowcem i zostało to wszystko ogłoszone przed Planicą.

O co chodziło w tym rozwiązaniu?

Mieliśmy mieć jedną wielką kadrę narodową. Maciej Maciusiak wziąłby odpowiedzialność za starszyznę, a ja kontynuowałbym pracę z młodszymi skoczkami, Pawłem Wąskiem i Kubą Wolnym. Olek Zniszczoł i reszta znaleźliby się pod skrzydłami Maćka. Ja zajmowałbym się w tym wypadku przygotowaniem zmiany pokoleniowej po igrzyskach.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Joanna Jędrzejczyk i jej nowa pasja. Nie zgadniesz, co kupiła

Dlaczego się na to zdecydowałeś?

Wiem, że Zniszczoł i Maciusiak mają ze sobą bardzo dobre relacje, są przyjaciółmi. Widziałem, że starsi zawodnicy nie chcą ze mną pracować. Kontynowanie tego nie miałoby więc sensu. Jeśli nie ma chęci współpracy z trenerem, to oni tracą czas i ja tracę czas, oni tracą energię, ja także. Dlatego też wymyśliłem taki podział.

Co czułeś, gdy się dowiedziałeś, że zarząd nie przyjął twojej propozycji?

Nie miałem jakichś wielkich emocji. Wiedziałem, że to nie ma sensu i tak dalej być nie może. Jestem realistą i profesjonalistą. Jako trener wiem, że musisz mieć wyniki niezależnie od okoliczności. Dobre rezultaty osiągał tylko Paweł Wąsek, więc zrozumiałem sytuację.

Wielu skoczków skarżyło się na atmosferę w drużynie. W czym był problem?

Nie chcę się nad tym za bardzo rozwodzić i wchodzić na taki poziom, jak niektórzy zawodnicy. Dla mnie zawsze wewnętrzne sprawy drużyny pozostaną wewnętrznymi sprawami drużyny.

Może problem był w komunikacji?

Zawsze pomaga to, jeśli mówisz tym samym językiem, co twoi podopieczni. W pierwszym roku to jednak nie było problemem. Wszyscy siedzieliśmy razem na obiedzie i rozmawialiśmy po angielsku. To się zmieniło w kolejnych sezonach.

Na chwilę porozmawiajmy o pozytywach. Paweł Wąsek jako jedyny powiedział, że chce dalej z tobą pracować. W tym roku zaliczył najlepszy sezon w karierze i pierwsze podium w Pucharze Świata.

Paweł zawsze był bardzo otwarty i chętny do tego, by się rozwijać. Chce wygrać Puchar Świata i ma na to umiejętności. Doskonale rozumie, dlaczego jego skoki były coraz bardziej efektywne. Rozwinął się także pod względem osobowości i mentalu, co pomogło mu wejść na jeszcze wyższy poziom. To był proces, pracowaliśmy krok po kroku, a on wszystko wykorzystał. Teraz jest bardzo silną osobą i jestem pewny, że jeśli dalej się tego będzie trzymał, to będzie przyszłością polskich skoków narciarskich.

Dlaczego to, co działało w przypadku Wąska, nie działało w wypadku innych skoczków?

Paweł po prostu cierpliwie słuchał wskazówek i to w sumie wszystko.

Mam takie uczucie, że część skoczków nie wierzyła w proces. Dawid Kubacki powiedział, że praca z tobą była chaotyczna. Co ty na to?

Wiem, co Dawid powiedział, ale po prostu nie chcę tego komentować.

Jest coś, co zrobiłbyś inaczej z perspektywy tych kilku lat?

Nie chcę się cofać. Jestem osobą, która woli patrzeć w przyszłość. Teraz już w gestii innych osób jest określenie, czego polskie skoki potrzebują.

Jakie to były dla ciebie trzy lata?

Były wzloty i upadki, jeśli chodzi o presję. Chcieliśmy doprowadzić młode pokolenie skoczków na szczyt. Podążaliśmy z tym w dobrą stronę. Potrzeba było jednak jasnej komunikacji dla świata zewnętrznego, że jest to cel całej federacji. Ważne było także, żeby zachować cierpliwość. Nie da się wszystkiego zrobić od razu.

Naszym najmłodszym skoczkiem w Pucharze Świata jest Paweł Wąsek, który w tym roku skończył 26 lat. Nie mamy nikogo młodszego. Skąd ten problem?

Juroszek jest na najlepszej drodze, by wejść na poziom pozwalający mu na rywalizację w Pucharze Świata. Był niemal zawsze w czołowej dziesiątce Pucharu Kontynentalnego. Jest kolejnym wielkim talentem. Byrski, Tomasiak, Łukaszczyk są od niego kilka lat młodsi, ale mają ogromny potencjał.

Jakieś dziesięć lat temu przegapiono sygnał, że trzeba inwestować w młodsze pokolenie i zbudować zrównoważony system, który dostarczałby ludzi do Pucharu Świata. To świetnie działa w Austrii. Od samego początku chciałem zbudować coś podobnego, ale nie zawsze mogłem robić to, co chciałem.

Sytuacja z nagłym zwolnieniem Alexandra Stoeckla ze stanowiska dyrektora polskich skoków też była w jakiś sposób trudna? Byliście w końcu dobrymi przyjaciółmi.

Nie byliśmy jakimiś dobrymi przyjaciółmi. Znaliśmy się od dłuższego czasu, ale była to relacja czysto zawodowa. Alex zaczął w sierpniu i był z nami do lutego. W tak krótkim okresie nie jesteś w stanie zmienić nic. Zaczęliśmy coś robić i wypracowaliśmy plan, co chcielibyśmy zmienić od przyszłego sezonu. Mieliśmy w celach sprawić, żeby polskie skoki na dłuższą metę rosły w zrównoważony sposób. Nigdy to się nie zmaterializowało.

Z twojej perspektywy szkoda, że straciliśmy Stoeckla?

Oczywiście. Jego odejście zawsze byłoby ogromną stratą, niezależnie od federacji, z którą pracował. Jest jednym z największych ekspertów w tym sporcie.

Dlaczego zaproponowałeś, żeby to Maciej Maciusiak został nowym trenerem?

Maciek ma świetnie zbudowaną sieć w Polsce. Jest w świetnym kontakcie ze związkami z Podhala i Śląska. Do tego jest przyjacielem Adama Małysza. Jeśli masz takie poparcie od góry do dołu, to możesz coś osiągnąć.

Dostałeś propozycję, żebyś został trenerem kadry juniorów. Podjąłeś już decyzję?

W najbliższych tygodniach będę myślał, co jest najlepsze dla mnie i mojej rodziny.

Ponoć masz oferty z Niemiec i Austrii.

Nie wiem, skąd masz takie informacje. Mogę powiedzieć tyle, że dostałem bardzo interesujące propozycje.

Jakie jest prawdopodobieństwo, że polscy skoczkowie przywiozą medal z igrzysk w Mediolanie?

Jeśli wykona się dobrą robotę z Pawłem Wąskiem, to na pewno stać go w przyszłym roku na medal.

A co ze starszymi skoczkami jak Żyła, Kubacki czy Stoch. Mogą dołączyć do czołówki?

Są w stanie to zrobić, jeśli zrozumieją, że potrzebują jakichś zmian, bo skoki ewoluują w zasadzie co roku. W przyszłym roku zostaną też zmienione regulacje i nowe przepisy mogą im pomóc, bo będą promować ich styl skoków. Może być jednak zupełnie odwrotnie. Co roku trzeba się adaptować do przepisów i trzeba być otwartym na zmiany, jeśli chcesz pozostać na szczycie.

Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty

Komentarze (58)
avatar
Darth Vader
19 h temu
Zgłoś do moderacji
16
4
Odpowiedz
Jeden zawodnik miał ochotę słuchać trenera i osiągnął spory postęp i zrobił wynik. Reszta wolała anarchię i jest tam gdzie jest. 
avatar
Ulko
23 h temu
Zgłoś do moderacji
19
7
Odpowiedz
Kubacki i Zniszczoł powinni opuścić kadrę ,a nie trener. 
avatar
Greg Semp
23 h temu
Zgłoś do moderacji
7
6
Odpowiedz
Naprawdę NAJWAZNIEJSZA wiadomość dnia!!!!!! Dno dna 
avatar
BVB 09 Dortmund
1.04.2025
Zgłoś do moderacji
29
8
Odpowiedz
Thomas jak zwykle klasa sama w sobie a nie jak te zadufane w sobie polskie dziadki . Zresztą co soe spodziewać jak ma się analfabetę w zespole. Z kim przystajesz takim sie stajesz. A Dawid ni Czytaj całość
avatar
pempek77
1.04.2025
Zgłoś do moderacji
41
24
Odpowiedz
Won człowieku. Już to widzę jak inni się biją o tego specjalistę. Dwa lata w plecy 
Zgłoś nielegalne treści