PŚ w Engelbergu: Kamil Stoch na podium! Trzech Polaków w dziesiątce. Triumf Norwega

WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Kamil Stoch
WP SportoweFakty / Kacper Kolenda / Na zdjęciu: Kamil Stoch

Kamil Stoch zajął 3. miejsce w szóstym indywidualnym konkursie Pucharu Świata w skokach w sezonie 2017/2018. Sobotnie zmagania w Engelbergu wygrał Norweg Anders Fannemel. Oprócz Stocha w czołowej dziesiątce byli jeszcze Dawid Kubacki i Piotr Żyła.

Z dużymi nadziejami kibice skoków narciarskich w Polsce czekali na sobotnie zmagania indywidualne w Engelbergu. Nie mogło być jednak inaczej. Powody do optymizmu Biało-Czerwoni dali swoimi piątkowymi skokami w treningach i kwalifikacjach. Wyróżnił się zwłaszcza Dawid Kubacki, który wygrał obie serie próbne, a w eliminacjach był czwarty.

Apetyty podopieczni Stefana Horngachera jeszcze zaostrzyli sobotnim treningiem, który poprzedził główne zmagania. W czołowej dziesiątce było aż 4 Polaków, w tym na 2. miejscu Dawid Kubacki i na 3. pozycji Kamil Stoch.

Wszystko co najlepsze skoczkowie mieli jednak zaprezentować dopiero w konkursie, który rozpoczął się o 16:00. Warunki na skoczni nie rozpieszczały zawodników. Od początku zawodów padał śnieg, który w miarę rozwoju pierwszej serii sypał coraz mocniej. Do tego podmuchy wiatru, co prawda niezbyt silne, zmieniały kierunek. To spowodowało, że na półmetku zmagań wyniki były trochę niespodziewane.

Prowadził Anders Fannemel. Norweg wykorzystał moment ciszy na skoczni (dodane tylko 0,8 punktu) i doleciał aż do 133. metra. To pozwoliło mu wskoczyć na 1. miejsce, które utrzymał do końca premierowej kolejki. Na 2. miejscu ze stratą 6,4 punktu do Fannemela byli ex aeuqo Japończyk Junshiro Kobayashi i Norweg Robert Johansson. Dwie kolejne pozycje zajmowali lider PŚ Richard Freitag i Kamil Stoch. Polak do drugiego Kobayashiego i Johanssona tracił zaledwie 1,3 punktu.

W czołowej dziesiątce było jeszcze dwóch naszych reprezentantów. Ósme miejsce zajmował Piotr Żyła, a dwie pozycje niżej sklasyfikowany był Dawid Kubacki. Nowotarżanin uzyskał 128 metrów. Skok dobry, ale nie da się ukryć, że oczekiwania wobec 27-latka były większe. Kubacki do drugiego Kobayashiego i Johanssona tracił jednak zaledwie 2,4 punktu. Tym samym w finałowej serii Polak mógł zaatakować i nie można było wykluczyć, że w sobotę wywalczy pierwsze podium PŚ w swojej karierze.

Do drugiej serii z Polaków awansowali jeszcze Maciej Kot (16. miejsce) i Stefan Hula (22. pozycja). Jakub Wolny uzyskał 116 metrów i było to za mało, by po raz czwarty z rzędu zdobyć pucharowe punkty.

Los naszego reprezentanta podzielił także Johann Andre Forfang. Zwycięzca sobotniej serii próbnej zupełnie nie poradził sobie z mocnym wiatrem w plecy i intensywnymi opadami śniegu. Norweg skoczył 116 metrów i wystarczyło to do 31. pozycji. Przeciętnie w pierwszej serii skoczyli także Andreas Wellinger (21. lokata) i zwycięzca piątkowych kwalifikacji Stefan Kraft (20. miejsce), ale oni mieli jeszcze szansę poprawić się w finale.

I tak rzeczywiście było. Najpierw Andreas Wellinger skoczył aż 133,5 meta. Stefan Kraft doleciał do 130. metra. Obaj znacznie poprawili swoje miejsca w zawodach, ostatecznie kończąc zmagania na 6. i 13. lokacie.

Polscy kibice najbardziej czekali na próby swoich rodaków. Stefan Hula i Maciej Kot skoczyli dobrze, ale skoki na 120,5 oraz 126 metrów nie pozwoliły im znacznie awansować i zakończyli rywalizację w drugiej i trzeciej dziesiątce.

Świetnie spisał się natomiast Kamil Stoch. Przy dość znacznych podmuchach w plecy dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi uzyskał 129 metrów, co pozwoliło mu skutecznie zaatakować podium. Ostatecznie Polak był trzeci, przegrywając tylko z drugim Richardem Freitagiem i triumfatorem zawodów Andersem Fannemelem. W finale Norweg wytrzymał próbę nerwów i ostatecznie o 0,1 punktu pokonał aktualnego lidera klasyfikacji generalnej cyklu. Dla Fannemela to 4 zwycięstwo pucharowe w karierze. Z kolei Stoch po raz drugi w sezonie był w czołowej trójce.

Z trudnymi warunkami w finale dobrze poradzili sobie także dwaj pozostali Biało-Czerwoni. 127,5 metra Dawida Kubackiego oraz 123,5 metra Piotra Żyły pozwoliły im utrzymać wysokie lokaty i zakończyć konkurs odpowiednio na 8. i 10. miejscu.

O sporym pechu może mówić Andreas Stjernen. W premierowej kolejce Norweg uzyskał aż 133 metry, ale nie ustał swojego skoku. Do finału awansował z 28. miejsca, a w nim doleciał do 124. metra i ostatecznie był 19.

Z kolei Słoweniec Domen Prevc, który sobotnim startem zainaugurował swoją walkę w Pucharze Świata, po skokach na 123,5 oraz 113,5 metra zajął 29. miejsce. Ze znanych skoczków oprócz Johanna Andre Forfanga już po pierwszej serii zmagania zakończyli Austriak Gregor Schlierenzauer i ósmy skoczek PŚ przed sobotnim konkursem Jernej Damjan.

Niedzielny indywidualny konkurs w Engelbergu rozpocznie się o 14:00. Na 12:20 zaplanowano kwalifikacje. Relacja na żywo oraz podsumowanie zmagań na WP SportoweFakty.

Wyniki sobotniego konkursu PŚ w skokach w Engelbergu:

miejscezawodnikkrajodległościłączna nota
1. Anders Fannemel Norwegia 133/127,5 253,6
2. Richard Freitag Niemcy 124,5/129,5 253,5
3. Kamil Stoch Polska 125,5/129 250,8
4. Daniel Andre Tande Norwegia 123,5/129,5 245,4
5. Halvor Egner Granerud Norwegia 132/125,5 243,3
6. Andreas Wellinger Niemcy 121,5/133,5 242,2
7. Junshiro Kobayashi Japonia 128/124 241,7
8. Dawid Kubacki Polska 128/127,5 241,5
9. Robert Johansson Norwegia 128,5/123 240,2
10. Piotr Żyła Polska 127/123,5 239
17. Maciej Kot Polska 124/126 230,8
22. Stefan Hula Polska 120,5/120,5 217,6
34. Jakub Wolny Polska 116 100,2

ZOBACZ WIDEO: Tymek Cienciała: Małysz i Żyła są dla mnie mistrzami, chcę ich naśladować

Komentarze (10)
avatar
Marecki CS
17.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jak widać nic nowego, chociaż nie, bo tylko troje z nich trzyma pewien poziom, a Kot z Hulą wyraźnie obniżyli loty - o Wolnym nie wspomnę, bo nawet nie ma sensu. A z tym odpaleniem przez Stocha Czytaj całość
avatar
Nyctereutes
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jak to jest, że Kubacki, który skakał także w ciulowych warunkach, uzyskuje łączną sumę długości skoków większą niż Freitag, a przygrywa z nim aż o 10 metrów? 
avatar
Mariola Rudakowska
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo chłopaki.Jutro będzie jeszcze lepiej. 
avatar
Sartael
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Kamil. Powoli małymi krokami odzyskuje formę. TCS pokaże na co stać naszych zawodników. Troszkę słabiej na razie prezentuje się Kot, ale myślę że on także jeszcze pokaże na co go stać. 
Plotzek
16.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Polacy. TCS będzie prawdą, w którą stronę to idzie, dobrą czy złą Polaków.