Skandal wybuchł podczas konkursu na dużej skoczni w ramach mistrzostw świata w Trondheim. Marius Lindvik i Johann Andre Forfang zostali zdyskwalifikowani za manipulacje przy kombinezonach. W efekcie ten pierwszy stracił wywalczony wcześniej srebrny medal.
FIS postanowił tymczasowo zawiesić obu skoczków. W związku z tym nie wezmą oni udziału w zawodach w Oslo i Vikersund, które są zaliczane do cyklu Raw Air (więcej tutaj).
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Po ogłoszeniu zawieszenia trener polskich skoczków, Thomas Thurnbichler, powiedział, że popiera tę decyzję. Jego słowa cytują norweskie media.
- Myślę, że chodzi o atmosferę wokół zawodników. Inni skoczkowie mieliby z tym trudności, widząc ich na szczycie skoczni. Kiedy wszystko zostanie wyjaśnione i będziemy wiedzieć, co się stało, będą mogli wrócić - powiedział Thurnbichler w rozmowie z NRK.
Austriacki szkoleniowiec polskiej kadry narodowej dodał, że nie wierzy, iż istnieje związek między żądaniem Polskiego Związku Narciarskiego o zawieszenie Norwegów a decyzją FIS w tej sprawie.
Przypomnijmy, że w środę PZN wystosował oświadczenie, w którym sprecyzował cztery konkretne żądania. Domagano się w nim m.in. zawieszenia skoczków oraz członków norweskiego sztabu zamieszanych w manipulacje przy kombinezonach oraz śledztwa przeprowadzonego przez niezależnych ekspertów (więcej tutaj).