Pod nieobecność Dawida Kubackiego, który z powodów osobistych szybciej wrócił do kraju i nie wystartował w niedzielę, cała uwaga polskich fanów skupiona była na Kamilu Stochu.
Co prawda trzykrotny mistrz olimpijski nie ukończył zawodów w pierwszej trójce, ale po jego niedzielnym starcie powody do optymizmu są większe niż mogłoby się to wydawać na pierwszy rzut oka.
Przede wszystkim po 10 dniach rywalizacji dzień w dzień Kamil Stoch skakał jakby dopiero zaczynał trudny pod względem fizycznym i mentalnym Raw Air. Po 35-letnim skoczku nie było widać zmęczenia. Dynamicznie wychodził z progu, leciał wysoko nad zeskokiem i dwukrotnie przekroczył 220. metr. Efekt? Wysokie 8. miejsce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co on zrobił?! Genialny rzut z... kolan
To pozytywne zaskoczenie. Na sam koniec rywalizacji w Norwegii Stoch zaprezentował najlepsze skoki. Był to jego drugi najlepszy start w turnieju po 7. pozycji w czwartkowych zmaganiach w Lillehammer.
Skoro Stoch tak świetnie zniósł fizycznie arcytrudny turniej w Norwegii, to znak, że jego przygotowanie fizyczne, i przede wszystkim siły do uprawiania tego sportu, są wciąż na najwyższym poziomie.
I to jest właśnie najważniejsza teza, jaką możemy postawić po starcie Stocha w tegorocznym Raw Air. Nie wygrał trzeci raz norweskiego turnieju, nie było go nawet na podium, ale udowodnił, że wciąż potrafi radzić sobie z dużymi obciążeniami i pod tym względem nie musimy się martwić o jego kolejne sezony w Pucharze Świata.
Jestem przekonany, że Stoch - ostatecznie ósmy w całym turnieju - nie powiedział też jeszcze ostatniego słowa w walce o przynajmniej jedno miejsce na podium Pucharu Świata w tym sezonie. Przed nim i pozostałymi skoczkami trzy konkursy indywidualne na obiektach, które dwukrotny mistrz świata wręcz uwielbia: Lahti i Planica.
Po tym, co 35-latek zaprezentował na koniec Raw Air, pewne jest, że wciąż utrzymuje wysoką formę i na pewno w Finlandii i Słowenii podejmie rękawice w walce o najlepszą trójkę poszczególnych zawodów. Podium, pod względem mentalnym, bardzo wzmocniłoby go przed przygotowaniami do kolejnego sezonu.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Klasa Graneruda po informacji o Kubackim
Nie wygrał konkursu, ale ma co świętować. Błysk Kamila Stocha