120,5 metra, 125 metrów i 129 metrów - Halvor Egner Granerud rozkręcał się z każdym skokiem w trzyseryjnym konkursie duetów, który w nocy z soboty na niedzielę zadebiutował w Pucharze Świata. To, wraz z przeciętnymi próbami Mariusa Lindvika, pozwoliło zająć Norwegom dopiero szóstą lokatę.
Kilka godzin wcześniej, w zmiennych warunkach, zakończyła się passa Graneruda jeśli chodzi o kolejne podia w zawodach indywidualnych. W Lake Placid zakończył konkurs dopiero na siódmym miejscu.
To nie był dla niego zbyt udany dzień, co wprost przyznał w rozmowie z telewizją TVN. Norweg był jednak pod wrażeniem tego, jak dużo polskich kibiców zjawiło się pod skocznią w Stanach Zjednoczonych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: miss mundialu nie daje o sobie zapomnieć. Co za zdjęcia!
- To nie były dla mnie najlepsze wyniki, ale niesamowitym było widzieć, ile osób tu przyszło, szczególnie Polaków. To świetne doświadczenie, doskonały dzień dla skoków narciarskich, tu w USA - mówił.
- Kiedy skakali Kubacki i Żyła było naprawdę głośno. Nie aż tak, gdy skakali inni. To dobrze, że ci wszyscy kibice obejrzeli zwycięstwo u siebie - dodał.
W niedzielę odbędzie się ostatni konkurs w Lake Placid. Zawody indywidualne rozpoczną się o godzinie 16:15. Wcześniej (14:45) rozegrane zostaną kwalifikacje.
Czytaj także:
- Ani chwili się nie wahał. Thurnbichler skomentował trudną decyzję
- Światowe media nie mogły w to uwierzyć. Co za słowa o polskich kibicach