Ostatnie tygodnie nie są łatwe dla Kamila Stocha. Reprezentant Polski od konkursów na skoczni mamuciej w Bad Mitterndorf spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań i swoich możliwości. W sobotę, w Willingen, był dopiero 25. W niedzielę czara goryczy się przelała, bo w ogóle nie przebrnął przez kwalifikacje.
- Czułem, że tak się może wydarzyć. Zastosowaliśmy pewne ekstremalne rozwiązanie i to było takie wóz albo przewóz. Skończyło się jak się skończyło. Dzisiaj nie byłem w stanie temu sprostać - zdradził w rozmowie ze skijumping.pl.
Właśnie po tym sztab szkoleniowy zdecydował, że trzykrotny mistrz olimpijski nie poleci na zawody Pucharu Świata do Lake Placid i skupi się na spokojnym treningu.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
- To decyzja sztabu szkoleniowego. Co prawda nie miałem jeszcze okazji porozmawiać z trenerem, ale uważam, że to będzie najlepsze rozwiązanie w zaistniałej sytuacji. Na pewno wyjdzie mi to na dobre - przyznał.
Stoch dobrze wie, co musi wydarzyć się, aby wrócił do skoków na wysokim poziomie. W cytowanej rozmowie kilka razy zaakcentował fakt, że chodzi o poukładanie sobie wszystkich rzeczy w głowie.
- Nie muszę budować dyspozycji i dźwigać ciężarów. To wszystko jest we mnie. Muszę puścić tamę niedobrych emocji, stresu i blokad. Niech to się przewali. To powinno odblokować świeżość i radość - mówił.
Doświadczony zawodnik po raz kolejny podkreślił, że w skokach narciarskich chce walczyć o czołowe miejsca i nie interesuje go po prostu kwalifikowanie się do drugiej serii konkursu, czy zamykanie drugiej dziesiątki zawodów. - Chcę być po prostu najlepszy. Po to haruję, po to poświęcam czas i po to podporządkowuje moje życie.
Czytaj także:
- Norwegowie są już tego niemal pewni. Przekreślają Kubackiego
- Te liczby mówią wszystko. Z tygodnia na tydzień coraz gorzej