W to, co stało się z Kamilem Stochem na przestrzeni ostatnich trzech tygodni, aż trudno uwierzyć. W połowie stycznia, w Sapporo, trzykrotny mistrz olimpijski zajął najlepsze w sezonie 4. miejsce. Wydawało się, że podium jest tylko kwestią czasu.
Trzy tygodnie później technika Stocha posypała się jak lawina, a kulminacją kryzysu Polaka był jego niedzielny skok w kwalifikacjach w Willingen. Zrezygnowany wylądował na zeskoku na 100. metrze i nie awansował do zawodów!
Thomas Thurnbichler, widząc co dzieje się z jego podopiecznym, nie czekał długo i zaraz po niedzielnych zawodach ogłosił wycofanie Stocha z kolejnego Pucharu Świata w Lake Placid. Przez kilka najbliższych dni Polak ma przede wszystkim odpocząć od skoków, a potem rozpocząć "trening naprawczy".
Nad czym przede wszystkim Stoch będzie musiał pracować, by wrócić chociażby do formy, jaką prezentował na początku 2023 roku? O to zapytaliśmy Kazimierza Długopolskiego, byłego kombinatora norweskiego, później trenera skoków i kombinacji, a także międzynarodowego sędziego FIS.
ZOBACZ WIDEO: Był w szoku. Trener Realu spełnił abstrakcyjną prośbę kibica
- Kamil jedzie wycofany na najeździe. Środek ciężkości jest u niego z tyłu. Nie może tak jakby nadążyć, czyli nakryć narty. Jeśli nie zdąży tego zrobić, to zaraz po wyjściu z progu narty są zadarte i Kamil skacze po prostu jakby na zaciągniętym hamulcu ręcznym - wytłumaczył nasz rozmówca.
- Teraz najważniejsze jest, z kim będzie trenował Kamil i sprecyzowany plan naprawczy. Nie twierdzę, że wiem wszystko najlepiej, więc być może trenerzy widzą jeszcze inny błąd u Kamila. Na pewno trzeba jednak próbować coś zmienić, spróbować go przestawić na bardziej agresywny dojazd. Żeby ten środek ciężkości był u niego przesunięty bardziej do przodu tuż przed wyjściem z progu - dodał.
Kibice, trenerzy i sam zawodnik muszą jednak uzbroić się w cierpliwość. Mało realny jest scenariusz, że jeden czy dwa treningi wystarczą, by trzykrotny triumfator Turnieju Czterech Skoczni wrócił do skakania na najwyższym poziomie.
- Musimy pamiętać o tym, że nie da się tego naprawić na jednym treningu. Potrzeba na to około 50 skoków, to około 10 treningów. Dlatego moim zdaniem lepiej byłoby, żeby Kamil trenował teraz już na spokojnie do samych mistrzostw świata w Planicy, bez startu w Pucharze Świata. Decyzja należy jednak do trenerów, oni są z zawodnikiem na co dzień, na pewno przeprowadzą szczegółowe analizy i podejmą odpowiednie działania - podkreślił Kazimierz Długopolski.
Pierwszy konkurs skoczków na MŚ w Planicy zaplanowano na niedzielę 25 lutego. Będzie to rywalizacja indywidualna na skoczni K-90. Wcześniej zawodników czekają jeszcze dwa weekendy z Pucharem Świata - od 10 do 12 lutego w amerykańskim Lake Placid i od 17 do 19 lutego w rumuńskim Rasnovie.
Szymon Łożyński, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
Co tam się działo?! Nieprawdopodobna walka Polaków z Austriakami o złoto!
"Wybitny talent". Po wielkim sukcesie Apoloniusz Tajner wskazuje zwłaszcza na tego skoczka