Niemiecki skoczek ma problemy mentalne. Myśli o końcu kariery

PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA  / Na zdjęciu: Markus Eisenbichler
PAP/EPA / CHRISTIAN BRUNA / Na zdjęciu: Markus Eisenbichler

Od lat był w światowej czołówce skoków narciarskich. Markus Eisenbichler złapał jednak dołek, z którego nie potrafił wyjść. Były nawet myśli o zakończeniu kariery. Niemiec jednak wrócił, podjął wyzwanie, ale łatwo nie jest.

71. Turniej Czterech Skoczni mógłby być doskonałą trampoliną dla Markusa Eisenbichlera. Kwalifikacje przed konkursem w Oberstdorfie nie wypadły jednak po jego myśli.

Odległość 127,5 metra dała mu finalnie 25. lokatę. Powiedzieć, że Niemiec nie był zadowolony, to jakby nic nie powiedzieć, bo był wręcz wściekły.

- Nie lubię takich skoków. Był po prostu do bani. Tracę cierpliwość. Co za g**** - cytuje skoczka niemiecki "Bild". - Po prostu skradam się z tyłu. Naprawdę tego nienawidzę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Eisenbichler walczy nie tylko z rywalami, ale przede wszystkim właśnie ze sobą. Niemcy przypominają, że już latem szukał formy i pojawił się w jego głowie pomysł o zakończeniu kariery. - Ogień po prostu zniknął - mówił wtedy.

31-latek w ciągu ostatnich miesięcy wykonał jednak dużo pracy umysłowej. Żeby wyciszyć się, skupić na celach i wrócić. Swoje rady dał mu także legendarny Sven Hannawald, który borykał się z podobnymi problemami i "wypaleniem". Zwrócił uwagę, że teraz jeden z jego następców miał wydłużoną fazę treningu siłowego, co może mieć wpływ na wyniki.

Liczy jednak na to, że odzyska moc i radość ze skakania. - Mam nadzieję, że uda mu się wczuć w swoją wrażliwość. U schyłku kariery nie jest to oczywiście łatwe. Ciało i umysł muszą pozostać w harmonii - przyznał.

Sam Eisenbichler dokładnie opisał czego potrzebuje teraz. W momencie, w którym wrócił ogień, ale brakuje formy i wyników. - Chcę tylko znowu poczuć, że oddaję wspaniały skok, gdzie nie trzeba zbyt wiele myśleć - przyznał.

Na koniec zwrócił uwagę jednak na coś zupełnie innego. - Trzeba być realistą. To tylko skoki narciarskie - stwierdził. Co miał na myśli? Że inni ludzie muszą radzić sobie z naprawdę poważnymi przeciwnościami losu...

Eisenbichler próbę powrotu do ścisłej czołówki podejmie podczas TCS. Pierwsze zawody w Oberstdorfie rozpoczną się już w czwartek 29 grudnia o godz. 16:30. Tekstowa relacja na WP SportoweFakty -->> TUTAJ.

Zobacz także:
Kamil Stoch usiadł na belkę i znów się to stało. Ile jeszcze?
Małysz mówi, co ujęło go w Thurnbichlerze. "Niespecjalnie zdziwiła mnie niechęć zawodników"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty