[b]
Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Już w czwartek początek kolejnej edycji Turnieju Czterech Skoczni. Dawid Kubacki sprosta roli faworyta?[/b]
Adam Małysz (prezes PZN): Dawid Kubacki jest doświadczonym zawodnikiem i wie, jak wygrywać Turniej Czterech Skoczni. Ta wiedza bardzo mu się przyda, bo w tym roku presja na pewno będzie spora i choćby z tego powodu nie będzie to proste zadanie. Podoba mi się jednak jego postawa, bo on doskonale wie, że nie może dodatkowo pobudzać się przed tymi zawodami i lepiej potraktować te wyzwanie jak kolejny konkurs Pucharu Świata. Dobra postawa na początku sezonu nie jest jednak przypadkiem, więc to naturalne, że ma ogromną szansę na kolejne sukcesy.
W historii skoków narciarskich mało jest przykładów zawodników, którzy byli w stanie utrzymać wysoką formę podczas letniego Grand Prix i całego sezonu zimowego Pucharu Świata. Kubackiemu się uda?
To już się stało. To faktycznie pierwszy sezon, w którym Dawid tak płynnie przeszedł z dalekich skoków latem na świetną dyspozycję zimą. Do tej pory był królem lata, a teraz ma szansę zostać królem i lata, i zimy. Naprawdę jestem zupełnie spokojny o jego dyspozycję i nie boję się żadnego załamania formy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?
Skąd wzięła się eksplozja formy tego zawodnika?
Wydaje mi się, że to efekt świadomych przygotowań z trenerem Thomasem Thurnbichlerem. Obaj od początku wiedzieli, co trzeba zmienić i konsekwentnie do tego dążyli. Nie bez znaczenia były treningi w tunelu aerodynamicznym, które pozwoliły Dawidowi na wypracowanie optymalnej pozycji. Zawodnik w to uwierzył i bardzo szybko zobaczył pierwsze efekty.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że u tak doświadczonego zawodnika trudno osiągnąć dużą poprawę wyników.
Zawsze powtarzałem, że nie ma jednego idealnego skoku i zawsze można coś poprawić. Dążenie do ideału to w skokach narciarskich zadanie na każdy etap kariery. Warto zmieniać ćwiczenia, bo potem to pomaga w trakcie konkursów. Tym bardziej, że u Dawida wcale nie trzeba było wymyślać niczego nowego, a po prostu wrócić do najlepszych wzorców z przeszłości. Jego sylwetka w czasie lotu robi wrażenie i widać, że to element wypracowany na wielu treningach.
Pod koniec ubiegłego sezonu "oberwało" się panu za zatrudnienie 32-letniego Thomasa Thurnbichlera. Ma pan satysfakcję, że początek sezonu układa się tak dobrze?
Na pełną ocenę trenera Thurnbichlera przyjdzie czas w kwietniu. Dla nas najważniejsze jest jednak to, że już teraz widać efekty pracy nowego szkoleniowca. Najbardziej zaskoczyła mnie jego dojrzałość, bo choć ma dopiero 33 lata, to doskonale odnalazł się w nowej roli i traktuje tę szansę bardzo poważnie.
Dla mnie ważne jest, że zdecydował się zamieszkać w Polsce i kontroluje wszystko, co jest w ramach jego obowiązków. Chcieliśmy kogoś, kto kompleksowo zajrzy w polskie skoki, a Thomas podchodzi do każdej grupy indywidualnie i jest w tych kontaktach bardzo profesjonalny. Znów mamy trenera klasy światowej, który może poprowadzić naszą reprezentację do wielkich sukcesów.
Czyli ryzyko się opłaciło. Zawodnicy już przyznali się do błędu przy ocenie nowego szkoleniowca?
Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że niespecjalnie dziwię się początkowej niechęci zawodników, bo szczególnie ci starsi zawsze boją się zmian szkoleniowców i metod treningowych. Ja miałem zresztą tak samo i zawsze dość nieufnie podchodziłem do zmian. Nigdy nie wiesz, co cię czeka, a w skokach nawet mała zmiana może mieć olbrzymie konsekwencje zarówno na plus, jak i minus.
Z perspektywy czasu ma pan żal do zawodników o brak zaufania do pana decyzji?
Proszę zwrócić uwagę, że ostatecznie zawodnicy mi zaufali, a ja chyba zawsze miałem nosa do trenerów. Wydaje mi się, że po raz kolejny trafiłem w dziesiątkę i gdybym jeszcze raz miał podejmować tę decyzję, to znów zatrudniłbym tego samego trenera. Sprawa między mną, a zawodnikami niepotrzebnie trafiła do mediów i została rozdmuchana. Na szczęście teraz jest już wszystko wyjaśnione, a sprawa została zakończona.
Miał pan okazję porozmawiać na ten temat z Kamilem Stochem i innymi zawodnikami?
Spotkaliśmy się raz w szerszym gronie i wyjaśniliśmy sobie, skąd wzięła się ta sytuacja. Chłopcy za pośrednictwem mediów wielokrotnie wspominają, że zupełnie inaczej im się pracuje, a nowe metody trenera Thurnbichlera dały im świeżość i dodatkową motywację. To mi wystarczy jako powód do satysfakcji.
Dawid Kubacki i Piotr Żyła skaczą bardzo dobrze, ale do ideału brakuje jeszcze Kamila Stocha i innych zawodników. Czy w tym sezonie ktoś z nich jeszcze "odpali"?
Jeśli chodzi o Kamila, to jestem spokojny, bo on już w tym sezonie pokazywał, że jest gotowy na skakanie na poziomie pierwszej dziesiątki Pucharu Świata. Poza tym ostatni konkurs nie był aż tak zły, jak wskazywałby na to wynik. Wierzę, że jeszcze w tym sezonie Kamil osiągnie bardzo dobry wynik.
Coraz stabilniej skacze także Paweł Wąsek i on w tym momencie jest największą nadzieją na dołączenie do bardziej doświadczonych kolegów w konkursach drużynowych. Początek zimy w wykonaniu naszych zawodników oceniam pozytywnie.
Czytaj więcej:
Te kłopoty skoczków to już przeszłość
Trenera Niemiec poniosło przed TCS?