Spotkanie trzeciej i szóstej drużyny fazy zasadniczej PlusLigi zapowiadało się ciekawie, ale nie do końca takie było. Od pierwszych akcji było pełne nerwów, ale gorzej z ich opanowaniem radzili sobie warszawianie. Popełniali bardzo dużo błędów, zwłaszcza na zagrywce. A gdańszczanie wręcz przeciwnie, po dwóch asach serwisowych Mariusza Wlazłego prowadzili 4:1. Byli poza tym skuteczniejsi w ataku, który rozkładał się równo na wszystkich graczy. Nic więc dziwnego, że szybko odskoczyli na sześć punktów. Po ataku Bartłomieja Lipińskiego zespoły dzieliło nawet siedem "oczek" (19:12). Goście nie byli w stanie nic zrobić i przegrali pierwszą partię do 18.
Drugi set rozpoczął się podobnie. Gdańszczanie razili z pola zagrywki i właśnie po kolejnej takiej akcji o pierwszy czas poprosił Andrea Anastasi (6:3). Jego podopieczni zdołali jeszcze doprowadzić do remisu 6:6, ale potem ton grze nadawali miejscowi. Stołeczni zerwali się jeszcze w drugiej części seta, w dużej mierze dzięki dobrej grze Jana Króla. Odrobili 3 punkty straty i o pierwszy czas w meczu zmuszony był prosić Michał Winiarski. Po przerwie zapunktował Moritz Reichert i dystans utrzymywał się. Gospodarze powiększyli przewagę w samej końcówce, w czym pomogli rywale swoimi błędami. I właśnie taka akcja zakończyła drugą odsłonę meczu wynikiem 25:20.
Trzecia część meczu też zaczęła się dobrze dla Trefla, bo zagrywką ponownie trafił Mariusz Wlazły 4:1. Goście jednak nie poddawali się, sporo dobrej siatkówki w tym fragmencie spotkania pokazał Artur Szalpuk. To po jego zagrywce goście wyszli na pierwsze od dawna prowadzenie 8:7. Gra się wyrównała, bo też i miejscowi zaczęli popełniać więcej błędów, niż wcześniej. W pewnym momencie to VERVA prowadziła 17:14 i ta przewaga się utrzymywała. Sporo dobrego dała zmiana rozgrywającego i pojawienie się na boisku Michała Kozłowskiego. Podopieczni Andrei Anastasiego już nie odpuścili i po zablokowaniu Mariusza Wlazłego cieszyli się z wygranej w tym secie.
Po wznowieniu gry cały czas trwała walka punkt za punkt. Po skończonej przez Andrzeja Wronę kontrze goście prowadzili 7:5. Ale nie nacieszyli się długo, bo Trefl wrócił do swojej gry. Po kolejnym dobrym ataku Moritza Reicherta prowadził 11:8 i o czas poprosił Andrea Anastasi. Warszawianie zdołali jednak znów wyrównać i tak toczyła się gra, bez przewagi żadnej z ekip. Do stanu 18:17, kiedy dwie ważne akcje skończył Moritz Reichert. I ta przewaga wystarczyła gospodarzom do wygranej. Drugie spotkanie między tymi zespołami odbędzie się za tydzień w sobotę w Warszawie.
Trefl Gdańsk - VERVA Warszawa Orlen Paliwa 3:1 (25:18, 25:20, 21:25, 25:22)
Trefl: Janusz, Wlazły, Crer, Urbanowicz, Lipiński, Reichert, Olenderek (libero) oraz Pietruczuk, Mordyl
VERVA: Trinidad, Król, Wrona, Nowakowski, Kwolek, Grobelny, Wojtaszek (libero) oraz Szalpuk, Superlak, Kozłowski
MVP: Moritz Reichert (Trefl Gdańsk)
Czytaj także:
-> Vital Heynen wyjaśnił powołania do kadry. Stawia zawodnikom jeden cel
-> Liga Mistrzów. Rywali ZAKSY zgubiła pewność siebie. "Zenit myślał, że jest po meczu, sami gracze mi to powiedzieli"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!