Początek pierwszego meczu półfinałowego pomiędzy Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle a Zenitem Kazań nie przebiegał po myśli kędzierzynian. Podopieczni Nikoli Grbicia nie prezentowali się najlepiej, za to gospodarze pokazali swoją najlepszą siatkówkę. To pozwoliło Rosjanom wygrać pierwsze dwa sety.
- Kiedy gra się przeciwko jednej z najlepszej drużyn na świecie, która ryzykuje w polu serwisowym, znakomicie prezentuje się w ataku, tak jak oni, to każda ekipa miałaby problemy. My nie spodziewaliśmy, że tak źle zaczniemy także pod względem mentalnym, nie byliśmy tak zaangażowani w grę - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty trener kędzierzynian, Nikola Grbić.
W trzecim secie przez długi czas gra toczyła się punkt za punkt. W końcówce przewagę uzyskali Rosjanie, którzy prowadzili 24:22. Kędzierzynianie jednak nie złożyli broni i zdołali obronić dwie piłki meczowe. Po emocjonującej końcówce przedłużyli losy meczu. Byli w stanie także doprowadzić do tie-breaka. W nim o zwycięstwie zadecydowała gra na przewagi i ponownie lepsi okazali się gracze ZAKSY.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat wystąpił o obywatelstwo USA. "Byłbym głupi, gdybym tego nie zrobił"
- To nasza walka do końca o każdą piłkę sprawiła, że odwróciliśmy wynik. To jedyny sposób, żeby grać z takimi przeciwnikami - skomentował serbski szkoleniowiec.
W porównaniu z początkiem spotkania zdecydowanie lepiej zaczęli prezentować się przyjmujący kędzierzyńskiej drużyny. Kamil Semeniuk wziął ciężar gry na swoje barki, znacząco poprawił skuteczność w ofensywie.
- To nie tylko on zaczął prezentować się lepiej. Faktycznie, był najbardziej widoczny na boisku. Zauważyłem w pozostałych graczach, że są świadomi wagi meczu i tego, jak Zenit gra dobrze. Wszyscy na początku byli lekko przyblokowani. Zdołaliśmy jednak wygrać trzeciego seta, skończyliśmy kilka ważnych piłek i wszystko powoli zaczęło wracać na swoje miejsce. Prezentowaliśmy to, co do tej pory. Udało nam się odwrócić zły trend i wygrać - ocenił.
Gracze Zenitu w końcówce trzeciej partii byli pewni swego. - Wielu ludzi, którzy wysłali mi wiadomości po czwartkowym starciu, pisało że wyłączyli telewizor w końcówce trzeciego seta. Także Zenit myślał, że jest po meczu, sami gracze mi to powiedzieli po zakończeniu spotkania. Jednakże tak się nie stało. Wyszliśmy z tej sytuacji jako ekipa. Jasne, kiedy zespół zwycięża, to indywidualne statystki niektórym się polepszają - wyjaśnił Grbić.
Czwartkowy mecz był dla siatkarzy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pierwszym od kilku miesięcy, w którym uczestniczyli kibice. W Kazaniu mogła być zapełniona połowa hali.
- Na początku było trochę dziwnie, ponieważ przywykliśmy do ciszy. Podczas meczu już jednak za bardzo nie myśleliśmy o tym, bo skupialiśmy się na grze. To swojego rodzaju powrót do tego, co się działo w normalnych czasach i to było piękne - stwierdził trener.
Dla Zenitu nie wszystko jeszcze stracone. Gracze ZAKSY muszą wygrać u siebie, żeby zapewnić sobie pierwszy w historii klubu awans do finału Ligi Mistrzów. W przypadku przegranej kędzierzynian 2:3 zostanie rozegrany złoty set. Wygrana Rosjan 3:0 lub 3:1 będzie skutkowała odpadnięciem podopiecznych Nikoli Grbicia.
- W poprzednim sezonie pokonaliśmy Kuzbass Kemerowo na wyjeździe 3:2, a u siebie później przegraliśmy 1:3 i odpadliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Wygraliśmy z Lube 3:1 w Civitanovie, a u siebie ulegliśmy im 0:3. Nie myślę, że robota jest już zrobiona. Oczekuję bardzo trudnego rewanżu - zakończył.
Rewanż odbędzie się w Kędzierzynie-Koźlu już w najbliższą środę 24 marca o 18:00. Transmisję przeprowadzi Polsat Sport, a relację na żywo można będzie śledzić w WP SportoweFakty.
Czytaj więcej:
Vital Heynen zdecydował! Znamy skład reprezentacji Polski na Ligę Narodów i igrzyska
Liga Mistrzów. Trener mistrzów świata zachwycony powrotem ZAKSY. "Ogromny pokaz siły mentalnej"