Rywalizacja Bogdanki LUK Lublin z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, zgodnie z oczekiwaniami okazała się najbardziej zacięta spośród ćwierćfinałowych. Wilfredo Leon i spółka co prawda na otwarcie przegrali z dziewięciokrotnymi mistrzami Polski, jednak dzięki wygranej na wyjeździe, stworzyli sobie szansę na rehabilitację przed własną publicznością.
Kibice gości przed pierwszym setem mogli odetchnąć, do gry powrócił kontuzjowany w ostatnich dniach Bartosz Kurek. Po stronie lublinian nie zdołał z kolei wykurować się Alex Grozdanow. Miejsce Bułgara zajął Jan Nowakowski, który już na początku dwukrotnie powstrzymał blokiem kapitana ZAKSY, Bartosza Kurka. Reprezentant Polski był dla swojej ekipy jednak bezcenny, to na jego barkach oparta była ofensywa przyjezdnych (12:12).
ZOBACZ WIDEO: Były kadrowicz stworzył niesamowitą grę. Siatkówka bez wstawania z kanapy
Przez większą część pierwszego seta żadna z drużyn nie była w stanie wypracować bezpiecznej przewagi. Próbował to zmienić Marcin Janusz, poprzez kombinacyjne rozegranie. Lublinianie byli jednak czujni w defensywie i skuteczni na kontrze, nie tylko za sprawą Wilfredo Leona, ale także Kewina Sasaka i Mikołaja Sawickiego. Cichym bohaterem inauguracyjnej odsłony okazał się jednak Jan Nowakowski. Środkowy imponował czujnością na siatce, a w kluczowych momentach skutecznie atakował.
W drugiej odsłonie ZAKSA poprawiła zagrywkę, doskonale prezentowała się w defensywie, jednak grę w ataku nadal opierała na barkach Bartosza Kurka. To wystarczało, by utrzymywać kontakt z rywalami. Po części dlatego, że po stronie gospodarzy niezbyt widoczny był Wilfredo Leon. Szalał za to Kewin Sasak, udowadniając, że w pełni zasłużył na powołanie do kadry na 2025 rok. A kiedy dołączył do niego były reprezentant Kuby, przewaga zaczęła przechylać się na stronę miejscowych (15:12).
Lider Bogdanki LUK w niedzielne popołudnie nie zachwycał, ale w końcówce po raz kolejny potwierdził, że jest dla swojej ekipy bezcenny. Jego kapitalne zagrywki rozstrzygnęły bowiem o losach seta. Wcześniej do stanu 19:19 gra toczyła się cios za cios. Ponownie sporą cegiełkę do sukcesu dołożyli środkowi gospodarzy, grający przeciętnie Fynnian McCarthy posłał asa serwisowego na 21:19, a Jan Nowakowski sfinalizował kontrę na wagę seta. Andrea Giani miał nad czym myśleć, bowiem w trakcie partii zgasł Igor Grobelny, a wejście na boisko Karola Urbanowicza i Jakuba Szymańskiego niewiele zmieniły w grze gości.
Początek trzeciego seta był wymarzony dla gości, którzy objęli prowadzenie 5:1. Wydawało się, że do osamotnionego w ataku Bartosza Kurka, na dobre dołączył Rafał Szymura, jednak taka sytuacja nie trwała zbyt długo. Wykorzystali to lublinianie, których skrzydła były zdecydowanie bardziej skuteczne, dzięki czemu gra błyskawicznie się wyrównała (13:13).
Kędzierzynianie nie mieli pomysłu na przełamanie rywala, a sam Andrea Giani miał spory ból głowy, jak zmienić tę sytuację. W końcówce problem rozwiązał kędzierzyński blok, dwukrotnie zatrzymując Mikołaja Sawickiego. To pozwoliło odskoczyć na minimalny dystans, który jednak okazał się niewystarczający. W kluczowym momencie mylić zaczął się bowiem Bartosz Kurek, nie zawiódł natomiast Wilfredo Leon. Bogdanka LUK Lublin wygrała 26:24 i po raz pierwszy w historii zagra o medale PlusLigi!
Bogdanka LUK Lublin - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (25:21, 25:21, 26:24)
Bogdanka LUK: Nowakowski, McCarthy, Komenda, Leon, Sasak,Sawicki, Hoss (libero) oraz Malinowski.
ZAKSA: Kurek, Janusz, Grobelny, Szymura, Poręba, Smith, Shoji (libero) oraz Urbanowicz, Szymański.
MVP: Marcin Komenda (Bogdanka LUK)
Stan rywalizacji (do dwóch zwycięstw): 2:1 dla Bogdanki LUK Lublin