Jastrzębski Węgiel powstrzymał rozpędzoną ZAKSĘ

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla wykorzystali osłabienie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, wygrywając plusligowy klasyk w trzech setach. W ekipie mistrzów Polski doskonale zaprezentował się Juan Ignacio Finoli, który na rozegraniu zastąpił Benjamina Toniuttiego.

Rywalizacja Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wzbudziła olbrzymie zainteresowanie kibiców siatkówki w całym kraju. Na trybunach HWS w Jastrzębiu-Zdroju zgodnie z przewidywaniami zasiadł komplet widzów, oczekujących spektakularnego widowiska. Obie ekipy przystąpiły jednak do meczu osłabione. Z powodu problemów zdrowotnych w zespole gości zabrakło Daniela Chitigoia, Igora Grobelnego i Davida Smitha. Po stronie gospodarzy nieobecni byli Benjamin Toniutti i Luciano Vicentin, który zmuszony był wyjechać do  ojczyzny z powodu śmierci ojca.

Początek spotkania należał do gospodarzy, którzy nie wstrzymywali ręki w ataku i szybko wypracowali trzy punkty przewagi po asie serwisowym Timothee Carle (9:6). Kędzierzynianie, którzy grali bez kilku swoich gwiazd, odpowiedzieli natychmiast. Dobra gra Andreasa Takvama, zastępującego Davida Smitha, pozwoliła na odrobienie strat. Chwilę później ZAKSA zaczęła przejmować inicjatywę, odskakując na dwie akcje po ataku Bartosza Kurka (12:14).

Gospodarze przejęli inicjatywę w drugiej części seta. Kolejne błędy po stronie przyjezdnych i potężne serwisy Timothee Carle, dały podopiecznym Marcelo Mendeza trzypunktowe prowadzenie i chwilę oddechu przed kluczowym fragmentem partii (19:16). Kędzierzynianie próbowali odpowiedzieć, jednak ryzyko w polu zagrywki i ataku, nie przyniosło pożądanego efektu. Na inaugurację triumfowali mistrzowie Polski.

ZOBACZ WIDEO: Nawet z lodówką. Nie uwierzysz, co zrobił polski zawodnik

Andrea Giani wyraźnie nie był zadowolony z gry swoich podopiecznych, bowiem tuż po rozpoczęciu drugiego seta poprosił o przerwę (4:2). Uwagi szkoleniowca pomogły, goście poprawili zagrywkę i blok, dzięki czemu wrócili do gry punkt za punkt. ZAKSA nie była jednak w stanie przejąć inicjatywy, w dużej mierze z powodu licznych błędów własnych. Warto jednak podkreślić, że gra z obu stron była dość szarpana, przez co wynik długo oscylował w okolicach remisu (17:17).

Losy partii rozstrzygnęły się ostatecznie w końcówce. Co prawda mistrzowie Polski prowadzili już 21:18, jednak szalony zryw Bartosza Kurka pozwolił ZAKSIE doprowadzić do remisu 22:22. W najważniejszym momencie ciężar odpowiedzialności za wynik wziął jednak na swoje barki Tomasz Fornal, udanym atakiem i dwoma asami serwisowymi rozstrzygając losy drugiej odsłony.

Kędzierzynianie starali się przejąć kontrolę w trzecim secie z pomocą agresywnej zagrywki, to jednak nie przynosiło oczekiwanych efektów. Nie najlepiej radził sobie Rafał Szymura, którego forma na przestrzeni całego spotkania bardzo falowała. O zmianie nie było jednak mowy, bowiem na tej pozycji Andrea Giani nie miał jakiegokolwiek zmiennika. Wykorzystywali to gospodarze, którzy po asie serwisowym Norberta Hubera odjechali na cztery punkty (14:10).

Uskrzydleni prowadzeniem jastrzębianie, grali na dużym luzie. Doskonale prezentował się kreujący grę gospodarzy Juan Ignacio Finoli. Trener Andrea Giani bezradnie spoglądał w kierunku parkietu. Włoch przy stanie 20:15 wykorzystał ostatnią przerwę na żądanie, jednak nawet w ten sposób nie był w stanie wytrącić z rytmu rozpędzonych mistrzów Polski. Lider tabeli nie zawiódł oczekiwań kibiców wygrywając PlusLigowy klasyk w trzech setach.

JSW Jastrzębski Węgiel - [b]ZAKSA Kędzierzyn-Koźle
-:- (25:21, 25:22, [/b]

JW: Brehme, Fornal, Kaczmarek, Finoli, Huber, Carle, Popiwczak (libero);

ZAKSA: Szymański, Kurek, Poręba, Takvam, Szymura, Janusz, Shoji (libero) oraz Urbanowicz, Kubicki, Rećko.

MVP: Juan Ignacio Finoli (Jastrzębski Węgiel)

Tabela PlusLigi:

Tabela zapewniona przez Sofascore
Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści