Lotos Trefl - PGE Skra: Bełchatowianie krok od podium. Czy ekipa Anastasiego podejmie walkę?

PAP / Aleksander Koźmiński
PAP / Aleksander Koźmiński

Walka o najniższy stopień podium przenosi się do Trójmiasta. Już we wtorek siatkarze PGE Skry Bełchatów staną przed szansą na udane zakończenie rywalizacji z ekipą Andrei Anastasiego.

Zarówno pierwsze spotkania finałowe, jak i mecze, których stawką są brązowe krążki, nie dostarczyły wielu emocji. Po jednostronnych pojedynkach zdecydowanie bliżej mistrzostwa kraju jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, natomiast w walce o najniższy stopień podium PGE Skra Bełchatów wręcz zdeklasowała siatkarzy znad morza.

Wszelkie obawy o to czy bełchatowianie zdołają zapomnieć o nieszczęsnym secie przegranym z BBTS-em Bielsko-Biała i zdołają w pełni zmobilizować się do walki o brąz, bardzo szybko zostały rozwiane. W czwartek i piątek byliśmy świadkami prawdziwego koncertu PGE Skry. Mariusz Wlazły i spółka zaprezentowali się niezwykle skutecznie we wszystkich elementach, ale to siła i precyzja z jaką posyłali serwisy wprawiała w największą niemoc przeciwników. W pierwszym starciu zdobyli pięć punktów bezpośrednio z zagrywki, natomiast w piątek ta liczba wyniosła, aż 13 "oczek"! Wobec takiej postawy gospodarzy, przyjezdni byli momentami wręcz bezradni.

- W siatkówce na tym poziomie zagrywka jest bardzo istotna i wydaje mi się, że w obu meczach, i w czwartek, i piątek, zrobiła ogromną różnicę. My nie zrobiliśmy krzywdy Skrze, a bełchatowianie wręcz odwrotnie. Nie mogliśmy dograć piłki do siatki, oddawaliśmy bezpośrednio punkty. Tak grającej Skry dawno nie widziałem, a druga sprawa, że tak słabo grającego naszego zespołu, pod którym się podpisuję, również od dłuższego czasu sobie nie przypominam - mówił po dwóch porażkach Piotr Gacek.

Podopiecznym Philippe'a Blaina należą się brawa za występy przed własną publicznością, jednak trzeba jednoznacznie podkreślić, iż natrafili na zaskakująco słabo dysponowanego rywala. Już w końcówce fazy zasadniczej w poczynaniach Lotosu Trefla brak było świeżości i dynamiki w poszczególnych zagraniach. - W meczach w Bełchatowie można to było zaobserwować ze zdwojoną siłą. Zagraliśmy bardzo źle. Kończymy ten sezon bardzo wyczerpani, samo znalezienie się w czołowej czwórce już było dla nas bardzo dużym wyzwaniem. Ci, którzy uważają, że to było oczywiste i łatwe, są w dużym błędzie - powiedział o postawie zespołu w Bełchatowie trener Anastasi.

Obraz trzeciego starcia o brązowe krążki, które rozpocznie się we wtorek o godzinie 18:00 w głównej mierze będzie zależał od tego, czy gdańszczan stać będzie na zryw przed własną publicznością i przedłużenie walki o ligowe podium.

- Głęboko w to wierzę, że w Gdańsku będziemy grali całkiem inaczej. W ERGO ARENIE, ze wsparciem naszych kibiców, którego bardzo potrzebujemy, zawsze gra nam się lepiej. Zrobimy wszystko, by wrócić do Gdańska, do naszego poziomu gry i powalczyć w tych następnych spotkaniach - zapowiedział libero Lotosu Trefla.

Mecz nr 3: Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów / wtorek 26.04.2016r. godz. 18:00
ew. mecz nr 4: Lotos Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów/ środa 27.04.2016r., godz. 18:00

Źródło artykułu: