Atakujący ekipy z Trójmiasta przekonywał w rozmowie z portalem WP SportoweFakty, że jego zespół kilkukrotnie mógł jednak przeszkodzić drużynie z Bełchatowa w odniesieniu tak gładkiego zwycięstwa. - Mieliśmy swoje szanse, choć wynik końcowy nie do końca to pokazuje. W pierwszym secie odrobiliśmy stratę i graliśmy na przewagi, w trzecim prowadziliśmy 19:15. Byliśmy naprawdę blisko, żeby w tym meczu wygrać przynajmniej jednego seta - ocenił Murphy Troy.
Niewiele wskazywało na to, że przy wspominanym rezultacie siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk się zatrzymają i do końca meczu wygrają już tylko dwie akcje. Co stało się wówczas z drużyną prowadzoną przez Andreę Anastasiego?
- W tym momencie w Skrze na zagrywce pojawili się Mariusz Wlazły i Nicolas Marechal. Obaj serwowali fantastycznie. Generalnie patrząc na cały mecz Skra znacznie lepiej od nas zagrywała i wywierała tym elementem sporą presję. Lepiej też zachowywali się przy piłkach sytuacyjnych, których w tym meczu było bardzo dużo po obu stronach - przyznał amerykański atakujący Lotosu Trefla.
Sporą bolączką gdańszczan w tym pojedynku było przyjęcie i atak z sytuacyjnych piłek. Poza trzecią partią skuteczność w ofensywie wicemistrzów Polski nie przekroczyła 35 procent.
- Wszyscy mieliśmy problem z atakiem. Trzeba jednak oddać, że bełchatowianie bardzo dobrze pracowali blokiem. Odstawaliśmy wyraźnie od nich - w bloku, ataku, zagrywce, obronie... Zdecydowanie bardziej kontrolowali to, co dzieje się na boisku i na pewno popełnili mniej błędów od nas. To była siatkówka w najczystszej postaci z ich strony - chwalił przeciwników Troy.
W piątek o 18:00 zespoły z Bełchatowa i Gdańska spotkają się ponownie w Hali Energia i rozegrają drugie spotkanie w rywalizacji do trzech zwycięstw. Z pewnością w ekipie przyjezdnych po czwartkowej porażce jest sporo elementów do poprawy.
- Przede wszystkim nasz serwis. Kilka razy udało się odrzucić bełchatowskich przyjmujących, ale zbyt rzadko nam się to udawało. Do tego jeszcze musimy lepiej zachowywać się w sytuacjach jeden na jednego przy siatce oraz być skuteczniejsi w ataku - podsumował Amerykanin.
W meczu Skry z Lotosem niby drużyna z Gdańska pokazała pazur, ale mocno stępiony.