Zaledwie 35-letni Stefan Henze w ostatni piątek wracał wspólnie z innym trenerem Christianem Kaedingiem do wioski olimpijskiej. Podróż zakończyła się tragedią - taksówka którą jechali uderzyła w mur, a szkoleniowcy zostali ranni. O ile obrażenia Kaedinga były na tyle powierzchowne, że hospitalizacja nie była konieczna, o tyle stan Henzego od początku określano jako krytyczny. Obrażenia głowy okazały się tak poważne, że w poniedziałek trener zmarł.
W niemieckich mediach zwraca się uwagę na fakt, że ranny Henze został w pierwszej kolejności przetransportowany do szpitala, który, choć rekomendowany jako olimpijska lecznica, nie był gotowy do przeprowadzenia koniecznej w tym przypadku operacji neurochirurgicznej. Ratownicy zmuszeni byli więc przewieźć Niemca do następnego szpitala oddalonego o blisko 20 kilometrów i dopiero tam miała miejsce operacja.
Stefan Henze w przeszłości sam był kajakarzem górskim. Na igrzyskach olimpijskich w Atenach w 2004 roku wywalczył srebrny medal w K-2.
- To dla nas bardzo smutny dzień. Żadne słowa nie opiszą tego, jak czuje się cała nasza reprezentacja olimpijska po tej wielkiej stracie - powiedział Alfons Hörmann z Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego na wieść o śmierci trenera kajakarzy górskich.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Zieliński: będę bronił swojego dobrego imienia (źródło TVP)
{"id":"","title":""}