Sebastian Rozwadowski: Zostaliśmy sami na pustyni

Materiały prasowe
Materiały prasowe

- Zostaliśmy z wyjętą skrzynią, otwartym sprzęgłem, milionem śrubek, nakrętek i podpinanych kabli - powiedział Sebastian Rozwadowski po pechowym 3. etapie Rajdu Dakar.

W tym artykule dowiesz się o:

Litewsko - polska załoga Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski swój udział w Rajd Dakar zakończyła po 3. etapie. Polak już przed startem przewidział, że to będzie trudne wyzwanie. - Gdy przygotowywałem roadbook na 3 etap rajdu, wiedziałem że będzie on ekstremalnie wymagający, zarówno dla samochodów jak i dla załogi. Bardzo trudna nawigacja, o czym przekonali się nawet czołowi piloci rajdu oraz bardzo trudne i techniczne trasy wiodące po bezdrożach, wyschniętych korytach rzek oraz z wieloma sekcjami wręcz trialowymi - powiedział.

W samochodzie Vanagasa i Rozwadowskiego zepsuła się skrzynia biegów. - Pedał sprzęgła wpadł w podłogę.... Po konsultacji telefonicznej z naszym serwisem ustaliliśmy, że niestety trzeba wymienić sprzęgło, którego w aucie nie mieliśmy, a jeśli dodam, że nasz zespół nie posiadał na trasie tzw. "teczworki”, czyli auta ciężarowego klasy T4 biorącego udział w rajdzie, wiozącego mechanika i wiele części i stanowiącego szybki serwis, to możecie sobie wyobrazić, że sytuacja stała się bardzo poważna.

- Po szybkiej burzy mózgów postanowiliśmy zadzwonić do Jean Marka Fortin'a (Overdrive Racing) od którego kupiliśmy naszą Toyotę i poprosiliśmy o pomoc. Zgodził się i po około 3 godzinach dotarła do nas jego ciężarówka ze sprzęgłem, za co bardzo mu dziękuje! Chłopaki pomogli nam wyjąć skrzynię biegów, ale dostali telefon, że Nasser (którego asekurowali) jest w tarapatach i potrzebuje pomocy. Ruszyli wiec ile sił zostawiając nas po środku niczego z wyjętą skrzynią, otwartym sprzęgłem, milionem śrubek, nakrętek i podpinanych kabli. Żeby była jasność - absolutnie ich rozumiemy i jesteśmy wdzięczni za pomoc - dodał.

Załodze nie pozostało nic innego, jak wycofanie się z dalszej rywalizacji. - Była godzina 22.30, my mieliśmy do przejechania 200 km odcinka, później 148 km neutralizacji, następnie 124 km odcinka specjalnego i 103 km dojazdówki do biwaku, po ciemku, bez żadnej pomocy w przypadku zakopania się, pomylenia trasy i bez zabezpieczenia medycznego razie potrzeby - helikoptery nie latają po zmierzchu - to nie pozostało nam nic innego, jak podjęcie trudnej, ale jedynej właściwej decyzji, że wycofujemy się z zawodów... - zakończył Rozwadowski.

ZOBACZ WIDEO Śniadanie na Dakarze: przekraczając granice (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (1)
Erlus
6.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
no chyba się rozpłaczę razem z wami ...