Sytuacja na starcie ostatniego odcinka specjalnego nie wyglądała różowo. Po wizycie w szpitalu, która zakończyła się dopiero po drugiej w nocy, Robert Szustkowski dostał warunkową zgodę na start. W drugiej części ostatniego etapu czuł się jednak na tyle źle, że załoga zdecydowała się zjechać z trasy i przyjąć regulaminową karę, za ominięte punkty kontrolne.
- Ten rajd, to było dla mnie naprawdę wielkie wyzwanie. Bardzo trudna, szczególnie dla Forda Raptora, pustynia, wysokie temperatury i walka z chorobą. Jestem wymęczony, ale szczęśliwy, że udało nam się dotrzeć do mety. Teraz czas regenerację i powrót do formy - podsumował Robert Szustkowski.
Jarosław Kazberuk mówił o zakończonych zmaganiach z właściwym sobie optymizmem. - Najbardziej cieszy to, że poza pierwszym etapem, Raptor nie sprawiał żadnych problemów technicznych. Na kilku oesach pokazaliśmy na co nas stać i utrzymywaliśmy naprawdę dobre tempo. Z tego powodu jest lekki niedosyt, że omsknęliśmy się o miejsce na podium T2.1, ale za niecałe dwa tygodnie atakujemy Katar i postaramy się powalczyć o więcej - dodał.
W ostatnim dniu Rajd Abu Dhabi Dessert Challenge miał też dość wesołą przygodę. - usieliśmy rozpędzać stado wielbłądów, które pojawiło się na naszej trasie. Liczyło kilkadziesiąt sztuk i zwierzęta nie były zbyt skore do biegania. Musieliśmy więc sporo się napocić, żeby żadnemu z nich nie zrobić krzywdy, a jednocześnie za bardzo nie zwolnić, bo w tak grząskim piasku, przy zbyt małej prędkości moglibyśmy się zakopać - relacjonował z uśmiechem Kazberuk.
R-Six Team ma teraz zaledwie 10 dni na regenerację, bo już 17 kwietnia rusza Sealine Cross-Country Rally w Katarze. Na szczęście więcej czasu na odpoczynek i powrót do zdrowia otrzyma Robert Szustkowski. Do rywalizacji wraca bowiem jego syn Robin Szustkowski, który jest nominalnym współprowadzącym Forda Raptora.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kosmiczny gol we Francji. Takiej "piętki" nie widzieliście