Kiepskie informacje z trasy Dakaru. Doszło do potrącenia kibica

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: trasa Rajdu Dakar
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: trasa Rajdu Dakar

Kiepskie informacje dotarły z Arabii Saudyjskiej, gdzie w sobotę zaplanowano pierwszy etap Rajdu Dakar. Na trasie doszło do potrącenia kibica. Jego dokładny stan nie jest znany, ale wypadek doprowadził do zmiany harmonogramu dnia.

W piątek uczestnicy Rajdu Dakar pokonali krótki, 27-kilometrowy prolog. Zadecydował on o kolejności startowej do pierwszego etapu. Jednak sobotnia rywalizacja nie odbywa się zgodnie z planem. Jako pierwsi na trasę ruszyli motocykliści i już na 82. kilometrze zaszła potrzeba interwencji helikoptera medycznego. To konsekwencja wypadku Joaquima Rodriguesa. Portugalczyk trafił do szpitala

W kategorii samochodów jako pierwsi etap powinni rozpocząć Brian Baragwanath i Leonard Cremer, ale nie pojawili się w porę w punkcie kontrolnym. Dlatego na trasę ruszyli Lionel i Lucie Baud. Francuzi po kilkuset metrach zawrócili, a wszystko przez incydent z kibicem.

Okazało się, że Baudowie potrącili jednego z fanów na pierwszych metrach sobotniego etapu. Organizatorzy Dakaru poinformowali jedynie, że z tego powodu start rywalizacji zostanie opóźniony. Nie przedstawili szczegółów zajścia. "Rannemu kibicowi udzielono pomocy medycznej i przewieziono go do najbliższego szpitala" - czytamy w komunikacie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

To nie pierwsza sytuacja, gdy w Rajdzie Dakar dochodzi do niebezpiecznego incydentu z udziałem kibica. Przed rokiem Ales Loprais śmiertelnie potrącił 69-letniego Włocha. Jak się później okazało, przebywał on w zakazanym miejscu i chciał zrobić efektowne zdjęcie ciężarówki przeskakującej nad wydmą. Przypłacił to jednak życiem.

- Bardzo mi przykro, że ten człowiek zginął, ale to było nieodpowiedzialne zachowanie. Widzę takie obrazki codziennie. Ludzie skaczą przed samochodami, chowają się za wydmami. Stoją na wydmach i nawet nie zdają sobie sprawy, że my czasem możemy nie zapanować nad pojazdem w piasku - tak tragedię skomentował czeski kierowca Jaroslav Vatr w rozmowie z idnes.cz.

Czytaj także:
Hołowczyc pokazał moc. Tak komentuje swoją jazdę
Kluczowa osoba zostaje w Red Bullu. Trzyletni kontrakt podpisany

Komentarze (0)