Jakub Przygoński odrabia straty. Coraz lepsza jazda Polaka w Dakarze

Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński
Materiały prasowe / Orlen Team / Na zdjęciu: Jakub Przygoński

W czwartek dakarowcy znów wybrali się w pętlę wokół miasta Ha'il, wiodącą przez piaszczystą pustynię i wydmy. Z dobrej strony zaprezentował się Jakub Przygoński, który uzyskał jedenasty czas.

Kolejny, bardzo solidny etap w Rajdzie Dakar zaliczył Jakub Przygoński, pilotowany przez Armanda Monleona. Na mecie załoga zameldowała się na 11. miejscu i pnie się w klasyfikacji generalnej. Kierowca Orlen Teamu znów zwracał uwagę na fizyczne trudy tegorocznej trasy, która w 70 proc. składa się z nowych odcinków.

- Piąty etap za nami. Ze względu na wydmy powodujące podskoki samochodu odcinek znowu był bardzo ciężki fizycznie. To była trudna trasa, ale cały czas jechaliśmy z pełnym gazem. Daliśmy z siebie wszystko i cieszymy się z końcowego rezultatu - powiedział Przygoński, który podczas tegorocznego Dakaru uczy się nowego samochodu Mini.

- Nasz kierunek z modyfikacją zawieszenia jest dobry, ale musimy jeszcze nad nim popracować, żeby nie tracić prędkości na niektórych dziurach - dodał kierowca Orlen Teamu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przypatrz się dobrze! Wiesz, kto pomagał gwieździe tenisa?

Błędów ustrzegli się Martin Prokop i Viktor Chytka. Czeska załoga Orlen Teamu cały czas jedzie dobrym, równym tempem. W czwartek zajęła 18. pozycję i utrzymuje wysoką 9. lokatę w całym rajdzie. - Etap znów był bardzo piaszczysty. Nie popełniliśmy żadnego poważnego błędu. Jesteśmy zmęczeni, wydmy powodowały bardzo dużo podskoków, więc nasze kręgosłupy mocno to odczuły - przyznał Prokop.

- Trasa w większości pokryta była koleinami. Musieliśmy się ich trzymać, co blokowało możliwość skracania drogi i szukania skrótów. W piątek opuszczamy ten rejon i udajemy się na południe w okolice Rijadu. Tam oczekujemy odcinka nastawionego na szybką jazdę. Będziemy mogli w pełni pokazać naszą prędkość - dodał kierowca Orlen Teamu.

Czwartek należał do Katarczyka Nassera Al-Attiyaha. Zeszłoroczny zwycięzca przyjechał dwie minuty przed Carlosem Sainzem, wygrał drugi etap w tej edycji i umocnił się na prowadzeniu w rajdzie.

Szósty na mecie w Ha'il pojawił się quadowiec Orlen Teamu Kamil Wiśniewski, jednak po uwzględnieniu 4-minutowej kary spadł na 7. miejsce. W całym rajdzie też jest siódmy, a do podium traci ponad 50 minut. W kategorii quadów triumfował Argentyńczyk Francisco Moreno Flores. W klasyfikacji generalnej pewnie prowadzi Francuz Alexandre Giroud.

Czytaj także:
Wyciekły szczegóły nowego bolidu Ferrari. Włosi chcą skopiować Red Bulla
Prali brudne pieniądze poprzez sport? Sponsor Verstappena ma problemy

Komentarze (0)