Pogoń postraszyła faworyta. Znamy kolejnego ćwierćfinalistę Pucharu Polski

WP SportoweFakty / Hubert Bertin / Na zdjęciu: Milica Rancić
WP SportoweFakty / Hubert Bertin / Na zdjęciu: Milica Rancić

Awans do kolejnej rundy Pucharu Polski. To tak na osłodę wyprawy Suzuki Korony Handball na Pomorze Zachodnie. Kielczanki przegrały w lidze, ale zameldowały się w ćwierćfinale tych rozgrywek kosztem Pogoni. Szczecinianki zaskoczyły swoją postawą.

Nie udała się wyprawa zawodniczkom Suzuki Korony Handball do Koszalina. Kielczanki przegrały z Młynami Stoisław 25:28 w ramach rozgrywek PGNiG Superligi Kobiet w dość nieprawdopodobnych okolicznościach (więcej tutaj). Jeszcze tego samego dnia udały się do Szczecina, aby już dzień później powalczyć o awans do ćwierćfinału Pucharu Polski.

Dla SPR-u Pogoni to debiut w tych rozgrywkach po odbudowie. W poprzedniej rundzie szczecinianki nie zagrały, bo klub z Rzeszowa został wycofany z powodu pandemii Covid-19. Teraz ambitny pierwszoligowiec stanął przed szansą pokazania się szerszej publiczności.

Pewną różnicę było widać po grze obronnej obu drużyn. Kielczanki łatwiej dochodziły do pozycji rzutowych. Potrafiły być skuteczne w kontrze. Ustawiały się też wyżej w defensywie. Niemniej, dawały się zaskakiwać rzutami z dalszej odległości, jak choćby w wykonaniu Alicji Ślęzak. Beniaminkowi I ligi brakowało trochę wsparcia ze strony bramkarki. Jeśli przyjezdne nie popełniły błędu indywidualnego, piłka przeważnie lądowała w siatce (7:9 po kwadransie).

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

Duet trenerek Magdalena Michniewicz i Barbara Bielecka mógł narzekać na skuteczność. Gdyby ta była ciut wyższa, faworyt miałby więcej problemów. Widać to było chociażby wtedy, gdy gra gości przestawała się kleić i pojawiły się proste straty. Na niespełna 5 minut przed przerwą wynik brzmiał już tylko 14:15.

Trener Paweł Tetelewski nie czuł satysfakcji i to pomimo tego, że jego zespół prowadził przez większą część pierwszej połowy. Zdenerwował się mocniej, kiedy na ławkę kar powędrowała Magda Więckowska. Rezultat po 30 minutach, prowadzenie tylko jedną bramką (17:16), także nie był szczytem jego marzeń. Wszystko było możliwe, łącznie z pożegnaniem się faworyta z rozgrywkami o Puchar Polski. A Pogoń pokazała, że posiada bardzo ciekawą drużynę.

Po zmianie stron pozycję w bramce gości zajęła Patrycja Chojnacka i zrobiła różnicę. Szczecinianki trochę same sobie utrudniły zadanie. Gra w podwójnym osłabieniu spowodowała, że Korona złapała drugi oddech. Nie potrafiła jednak "odjechać" na więcej niż 4 trafienia. Przyjezdne zmieniły ustawienie defensywne. Indywidualnie pilnowana była Stefaniak, a potem także Ślęzak.

Sytuacja wyjaśniła się w ostatnim kwadransie meczu. Ekipa z województwa świętokrzyskiego wykorzystywała każdą okazję do zmiany wyniku i podwyższyła wynik na 31:22. Choć do końca zawodów pozostawało jeszcze 10 minut, trudno było przypuszczać, aby doszło do sensacji. Pogoni i tak należały się brawa. Przecież jeszcze pół roku temu grała zaledwie w II lidze.

Awans do ćwierćfinału uzyskał już wicemistrz Polski, KPR Gminy Kobierzyce. Dopiero w półfinale do rywalizacji włączą się: Zagłębie Lubin i MKS FunFloor Perła Lublin.

PGNiG Puchar Polski, 1/8 finału:

SPR Pogoń Szczecin - Suzuki Korona Handball Kielce 27:37 (16:17)

Pogoń: Mocarz, Peda - Gierat, Wilanowska, Komorniak 3, Stefaniak 6 (2/4), Kokolus, Urbańska 3, Niełacna, Ślęzak 3, Izdebska, Rancić 5, Jurczyk 7.
Karne: 2/4.
Kary: 10 min. (Jurczyk - 6 min., Stefaniak, Kokolus - 2 min.).
Czerwona kartka: Małgorzata Jurczyk w 57. minucie meczu z gradacji kar.

Suzuki Korona Handball:
 Chodakowska, Hibner, Chojnacka - Grabarczyk 1, Pękala 2, Zimnicka 1, Kasprzyk, Pastuszka 5, Młynarska-Papaj 4, Gliwińska 6, Więckowska 12 (4/4), Jasińska 2, Czekala 1, Rosińska 3, Kędzior.
Karne: 4/4.
Kary: 10 min. (Rosińska - 4 min., Więckowska, Czekala, Kędzior - 2 min.).

Sędziowie: Bartkowiak, Łakomy.
Widzów: 250.

Czytaj także:
--> Głośne nazwiska łączone z pierwszoligowcem

Komentarze (3)
avatar
IsAn
5.02.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Koszalin zabrał bramkarkę i co ważne nawet jej nie było w protokole meczowym - takie osłabienie było widać gołym okiem....znacie powiedzenie o psie ogrodnika!!!!????