PGNiG Superliga. Pożegnanie Dawida Nilssona. Mecz w Szczecinie o wszystko

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dawid Nilsson
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dawid Nilsson
zdjęcie autora artykułu

Przegrany 24:33 mecz z Łomżą Vive Kielce był dla Dawida Nilssona ostatnim w mieleckiej hali - trener żegna się z klubem. Przed ostatnim spotkaniem przedstawiciele Stali przyznali, że nie mają miejsca na błąd.

Zawodnicy SPR Stali Mielec zaprezentowali niezłą formę w meczu z Łomżą Vive Kielce. To spotkanie było szczególne dla Dawida Nilssona. - Na początku chciałem podziękować za dwa lata wspólnej pracy w Mielcu i danie mi możliwości prowadzenia tego zespołu. Dziękuję chłopakom, sponsorom i kibicom, którzy cały czas nas dopingowali - powiedział trener. - Ten mecz mógł się podobać. Do 50. minuty graliśmy z przeciwnikiem dużo wyżej klasyfikowanym od nas jak równy z równym i to cieszy, bo walki było co nie miara. Chłopcy zostawili dużo serducha i końcowy wynik nie odzwierciedla tego, co działo się w meczu. Wyszedł Andreas Wolff i zamurował bramkę. Mieliśmy duży problem, by dorzucić bramki - dodał. W starciu z ligowymi dominatorami, mielczanie zaprezentowali się o wiele lepiej niż gdy rywalizowali z Orlenem Wisłą. - Cieszy mnie to, że po bardzo ciężkim boju w Płocku, w ciągu trzech dni udało nam się odbudować. W piątek wyjeżdżamy do Szczecina, gdzie będziemy grać o życie. Nie mamy marginesu błędu i musimy jechać tam walczyć o punkty, tylko to może uratować nasz byt w PGNiG Superlidze - podkreślił Dawid Nilsson. Mielczanie żałowali tego, że nie sprawili sensacji. - Do 50. minuty mecz był wyrównany, dopiero w końcówce się wyjaśnił. Kielczanie wrzucili drugi bieg i nam odjechali. Teraz plan jest jeden, wygrana w Szczecinie - podsumował Tomasz Mochocki.

Czytaj także: Górnik wyszedł z bagna w Głogowie Szczery Jurkiewicz po meczu w Płocku

ZOBACZ WIDEO: Czy Robert Lewandowski zagra z Islandią? "Ile minut dostanie, tyle będziemy drżeli o jego zdrowie"

Źródło artykułu: