PGNiG Superliga. Kielczanie czekają na wybuch radości. Najpierw mecz z Orlenem Wisłą

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Sebastian Kaczor
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Sebastian Kaczor

Zwyciężając 33:24 ze Stalą Mielec, Łomża Vive Kielce zapewniła sobie mistrzostwo Polski. Na razie jednak nie ma wybuchu radości w ekipie z województwa świętokrzyskiego. Sebastian Kaczor zauważył, że jego zespół musi wykonać jeszcze kolejny krok.

Podczas meczu w Mielcu szerszy skład Łomży Vive Kielce otrzymał możliwość gry. - Każdy dostał szansę i pograł. Bardzo się cieszę, że i ja ją otrzymałem, bo błędy które popełniam w meczach są inne, niż te na treningach i zyskuję większe doświadczenie. Mecz był na plus i jesteśmy mistrzami Polski - powiedział Sebastian Kaczor, zawodnik kieleckiej drużyny.

W głosie Kaczora nie było jednak wybuchu radości, jaki zazwyczaj towarzyszy drużynom po zapewnieniu sobie mistrzostwa kraju. - Radość będzie, teraz szykujemy się na bardzo ważny mecz z Orlenem Wisłą Płock. Damy w nim z siebie wszystko i wtedy będzie czas na świętowanie. Skupiamy się na najważniejszym meczu - przestrzegł Kaczor.

Czy spotkanie z odwiecznym rywalem nie będzie trudniejsze ze względu na to, że kielczanie już mają tytuł? - Nie, mecz będzie tak samo ważny i emocjonujący jakby był dopiero o mistrzostwo. Będzie w nim bardzo dużo emocji i walki, do ostatniej minuty będzie bitwa - zapowiedział młody zawodnik.

Wchodzący do drużyny mistrzów młody gracz ma mieszane odczucia po meczu. - Jest dużo aspektów. Jestem zadowolony z szansy i z tego, że porobiłem błędy które muszę popełnić by wyciągnąć wnioski. Wynik cieszy, bardzo cieszę się że mogę świętować swoje pierwsze mistrzostwo Polski. W tym spotkaniu powiedzieliśmy sobie w przerwie trochę mocnych słów, że musimy grać na sto procent by zrobić kolejny krok do mistrzostwa. Nie zawodziła koncentracja, dlatego odjechaliśmy - podsumował Sebastian Kaczor.

Czytaj także: 
Górnik wyszedł z bagna w Głogowie 
Szczery Jurkiewicz po meczu w Płocku

ZOBACZ WIDEO: #dziejsiewsporcie: wypadek za wypadkiem. Tak wyglądał wyścig w Genk

Źródło artykułu: