Serbskie media są oburzone zachowaniem selekcjonera. Nenad Perunicić od jesieni popadł w konflikt ze swoim asystentem, Nedeljko Jovanoviciem. Nic jednak nie usprawiedliwia stylu rozstania.
- Nie przesłyszeliście się - dostałem SMS-a z wiadomością, że nie jestem już jego asystentem. Zadzwoniłem do niego, ale nie odbierał. Chciałem zapytać czy przygotować wideo podsumowujące naszą grę w dwóch ostatnich meczach i wysłać je do zawodników. Po trzech godzinach od mojego telefonu przysłał mi SMS-a - wyjaśnił serbskim dziennikarzom Jovanović.
ZOBACZ: Perła uległa koszaliniankom
- Nie chodzi o to, że mnie zwolnił, tylko w jaki sposób to zrobił. Facet chyba myśli, że jest drugim Jose Mourinho - dodał dotychczasowy asystent.
ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"
Afera wybuchła na niewiele ponad dwa tygodnie przed pierwszym meczem podczas ME 2020. W Serbii to... standard, rzadko kiedy reprezentacja przygotowywała się do wielkiego turnieju w spokoju. Chociażby w trakcie ME 2016 kadrowicze kłócili się między sobą i seryjnie opuszczali zespół. Po ME 2018 oskarżano ówczesnego selekcjonera Jovica Cvetković o pijaństwo i niekompetencję. Serbska reprezentacja to wielka beczka prochu, przez kilka miesięcy federacja miała problemy, żeby w ogóle znaleźć ochotnika do przejęcia drużyny.
Skandal w sztabie szkoleniowym to niejedyna kontrowersja przed turniejem. Perunicić odstawił wielu dotychczasowych liderów, m.in. Petara Nenadicia. Z powodu urazu ME opuści podstawowy bramkarz Dejan Milosavljev. Serbowie zmierzą się podczas Euro z Chorwacją, Czarnogórą i Białorusią, w najsłabszym składzie od dawna niewielu wieści im sukces.